Skip to content
Dzisiaj trochę nietypowo jak na blog kulinarny, bo o kosmetykach. Odkąd pamiętam nie lubiłam mięsa, jedzenie go stało w sprzeczności z moją sympatią do zwierząt. Gdy tylko “poszłam na swoje” przestałam je jeść. Przede mną ciągle największy krok czyli weganizm, nie wiem czy w ogóle kiedyś go wykonam, ale przy okazji mojego wegetarianizmu staram się żyć etycznie także pod innymi względami oprócz jedzenia. Staram się używać ekologicznych środków do prania, oczywiście zasuwam na zakupy z własną tasią czy koszykiem 😉 kupuję i jem lokalnie, sezonowo, a także staram się ograniczyć opakowania do minimum. Oszczędzam wodę, segreguję śmieci, wszystkie te rzeczy, które pewnie wielu czytelnikom bloga są też bliskie i leżące na sercu.
Jeśli chodzi o kosmetyki od lat kupuję tylko takie, które nie były testowane na zwierzętach. Nie wyobrażam sobie, żeby coś co służy mojej, bądź co bądź przyjemności, i poprawianiu komfortu życia miało być okupione cierpieniem niewinnych istot- a proces testowania mógłby służyć jako wzór do nauki wytrawnym średniowiecznym mistrzom tortur. Teoretycznie obecnie prawo już tych testów zabrania, ale bywa z tym różnie z tego co czytałam.Warto też zwracać uwagę czy na kosmetykach jest informacja, że składniki nie były testowane i nie były pochodzenia zwierzęcego. Jest na rynku duży wybór firm, także polskich, które spełniają wymogi wegańskości, a na dodatek są ekologiczne. I to w różnym pułapie cenowym – każdy znajdzie coś dla siebie.
http://www.fridge.pl/nasza-plantacja
W związku z tym wszystkim nie wahałam się ani chwili, gdy napisała do mnie firma Fridge by Yde czy byłabym zainteresowana testowaniem ich kremów 🙂 Ich kosmetyki są wegańskie, firma ma swoje laboratorium – oczywiście nie testują na zwierzętach, a na dodatek składniki pochodzą z ekologicznej plantacji. Więcej o plantacji, która mieści się przy XIII-wiecznym opactwie cysterskim możecie przeczytać tutaj – naprawdę warto, ta historia jest fascynująca! 🙂
http://www.fridge.pl/nasza-plantacja
Aby kosmetyki najlepiej się wchłaniały – a dzieje się tak, gdy są świeże – mają krótką datę ważności – tylko 2.5 miesiąca i należy je przechowywać w lodówce. Wybrałam do testowania dwa: Strawberry bloom i serum bomb, bo lata pierwszej 😉 młodości mam za sobą, więc niestety, ale czas już inwestować w kremy przeciwzmarszczkowe.
http://www.fridge.pl/sklep/jej-twarz/1-7-strawberry-bloom-30g
Kosmetyki przepięknie pachną, mają lekką, dobrze wchłaniającą się konsystencję, więc używanie ich to prawdziwa przyjemność 🙂 Mam nadzieję, że efekty będą spektakularne 😉
http://www.fridge.pl/sklep/jej-twarz/1-9-serum-bomb-30g
Twarzą marki jest Magdalena Beyer, która jest jednocześnie jej założycielką i właścicielką, prawdziwa osoba, która wiarygodnie reklamuje swoją firmę – poniżej fragment ciekawego wywiadu z nią, który ukazał się na stronie ekoistka.pl
http://www.fridge.pl/o-marce

 

Ekoistka.pl:
Przed Panią pojęcie „kosmetyki świeże” nie istnia
ło na naszym rynku. I nagle pojawiła się nowa marka o dziwnej, niepolskiej nazwie fridge by Yde. Nawiązanie do lodówki (ang. fridge) w kontekście kosmetyków świeżych wydaje się jasne, ale co oznacza  „Yde” – ideę, czyli pomysł?
Magdalena Beyer:
Niektórzy tak to odczytują, ale moim zamysłem było polskie słowo „idę”, tyle że w ładniejszej formie graficznej. Słowo „idę” podobało mi się ze względu na swoją wartość i znaczenie, które niesie. W ten sposób powstał pomysł na markę-matkę, której fridge jest, można powiedzieć, pierwszym dzieckiem.
E:est Pani absolwentką gdańskiej ASP. Przez wiele lat była Pani zawodowo związana z branżą reklamową. Jak to się dzieje, że – pewnego dnia – młody pracoholik-reklamiarz, który spędza w firmie po kilkanaście godzin dziennie, a potem prowadzi intensywne życie towarzyskie, postanawia odejść z agencji i diametralnie zmienić swoje życie zawodowe, a podejrzewam, że przy okazji i prywatne?
M.B.: U mnie było odwrotnie – to życie prywatne spowodowało, że zmieniłam swoje życie zawodowe. Dość późno zdecydowałam się na dziecko. Wcześniej wciąż jakoś nie było na to czasu, bo trzeba było coś zdobyć, gdzieś wyjechać, coś załatwić. W ciąży pracowałam niemalże do ostatnich dni. Po porodzie pomyślałam sobie, że jeśli wrócę w ten wir intensywnej pracy, moje dziecko będzie rzadko miało okazję mnie oglądać. A tego nie chciałam. To było moment zastanawiania się co dalej. Wraz z mężem, który jest doświadczonym strategiem marketingowym i biznesowym oraz współwłaścicielem jednej z największych grup reklamowych w Polsce, doszliśmy do wniosku, że może – po latach pracy dla marek klientów – powinnam się zająć stworzeniem naszej własnej marki.
E: Dlaczego akurat branża kosmetyczna?
M.B.: W międzyczasie szukaliśmy miejsca na dom letni, a ponieważ jestem z Trójmiasta, w sposób naturalny ciągnęło mnie w tamte okolice. Kupiliśmy folwark pocysterski nad morzem, niedaleko Władysławowa. To miejsce z historią, która sięga 1290 roku. Przez wieki było tam gospodarstwo owocowo-warzywne i zielarskie. Nasi sąsiedzi, którzy prowadzą w tamtejszych okolicach gospodarstwo ekologiczne, namówili nas na to, by połączyć siły. Dokupiliśmy ziemię i zaczęliśmy na niej hodować dziką różę, która po łacinie nazywa się rosa rugosa. Od tego roku będziemy tłoczyć z niej olej. Dotychczas kupowaliśmy olej różany z plantacji ekologicznych, ale nikt nie robi oleju z tego gatunku róży, bo jest to bardzo trudne. Rosa rugosa ma wyjątkowo wysoką zawartość naturalnej witaminy C. Jest prawdziwą bombą witaminową i antyoksydantową. Hodujemy też chabry, których ekstrakt jest wykorzystywany do naszego kremu pod oczy, oraz malwę i pokrzywę. Rośliny zbierane są ręcznie i suszone tradycyjną metodą na specjalnych sitach. Uprawy są certyfikowane. Zaczęło się więc od tej plantacji. Kolejnym krokiem była wizyta na targach BioFach w Norymbergii. Chcieliśmy zobaczyć co się dzieje w branży kosmetyków naturalnych i ekologicznych. Moja konkluzja była taka, że wszystko jest zrobione „na jedno kopyto”. Podobny zapach, podobna konsystencja, podobne składy, podobne opakowania. Już wówczas byłam przekonana, że nic nie jest w stanie przebić natury. Że nawet najdroższe chemiczne kremy nie dadzą skórze tego, co dają naturalne składniki – oczywiście pod warunkiem, że je się odpowiednio dobierze i skomponuje. Pomyślałam wtedy, że może warto „zawalczyć” i stworzyć markę ekstremalną – maksymalnie naturalną, ekskluzywną jeśli chodzi o jakość składników i równie dopracowaną designersko. Marzyła mi się marka, która będzie w stanie konkurować z kosmetykami z najwyższej półki, a jednocześnie będzie od nich inna. I tak zaczęliśmy pracę nad kremami, a po pewnym czasie stało się jasne, że nazwiemy je „fridge”. Równolegle trwały prace nad designem – opakowań, lodówki do przechowywania kremów, bo nasze kremy mają trwałość 2,5 miesiąca i można je przechowywać w lodówce.
E: Jest Pani pomysłodawczynią marki, jak również autorką jej sfery wizualnej, począwszy od logo, poprzez opakowania, a skończywszy na koncepcji wystroju salonu i laboratorium. Kto wspiera Panią jeśli chodzi o receptury samych produktów?
M.B.: Zaczęliśmy od współpracy z Politechniką Łódzką. Pracują tam ludzie, którzy mają olbrzymie doświadczenie w kosmetyce i są bardzo życzliwi. Anna Nałęcz jest odpowiedzialna za nasze receptury. Choć muszę przyznać, że po tych kilku latach, też się już nieźle na tym znam. Nasze kremy nie były łatwe do zrecepturowania właśnie przez wymóg absolutnej naturalności. Pierwsze próbki kremów psuły się bardzo szybko i wszyscy doradzali: dodajcie odrobinę konserwantów. Czego oczywiście nie chcieliśmy zrobić i nie zrobiliśmy.
E: Co mają kosmetyki fridge by Yde, a czego nie mają inne kosmetyki naturalne czy ekologiczne dostępne w Polsce?
M.B.: Rynek dzieli się na kosmetyki konwencjonalne i naturalne. Do tych ostatnich zaliczają się kosmetyki ekologiczne. Z tym, że tych ekologicznych certyfikatów jest mnóstwo i tylko wtajemniczeni wiedzą np. co dopuszcza Ecocert. A dopuszcza pewien procent syntetyków, w tym też konserwantów. My nawet nie staramy się o Ecocert, bo surowością przekraczamy normy, które on wyznacza. Używamy wyłącznie składników naturalnych, najwyższej jakości. Jeśli używamy olejów, to tylko tych tłoczonych na zimno, z ekologicznych plantacji. Nie mamy alkoholu, który też jest konserwantem dopuszczalnym w kremach ekologicznych, a na skórę działa bardzo niekorzystnie. Jak przestałam używać kosmetyków konwencjonalnych, a zaczęłam stosować tylkowłasne kremy, skończyły się moje problemy ze skórą, którą mam bardzo delikatną, cienką i wrażliwą.
E: Chyba trudno jest w Polsce wybić się z niszowym konceptem kosmetyków świeżych, podczas gdy kobiety zamożne (a taką trzeba być, by móc pozwolić sobie na regularne stosowanie preparatów fridge) raczej sięgają po reklamowane w prasie kobiecej chemiczne preparaty szwajcarskich instytutów czy francuskich firm modowych. Z kolei entuzjastki kosmetyków naturalnych niekoniecznie stać na drogie kosmetyki. Kim są Pani klientki?
M.B.: Na pewno są to konsumentki świadome, na drodze poszukiwania czegoś innego. Są zmęczone markami na pokaz i tym, że chemia zawarta w kosmetykach konwencjonalnych, składa w reklamach niezwykle kuszące obietnice, a w praktyce nie niesie za sobą nic dobrego. To kobiety, które wiedzą też, że cudów nie ma. Że procesu starzenia się nie zatrzyma i że zmarszczki nie znikną. My ze swojej strony mówimy, że poprzez odpowiednią pielęgnację, skóra wzmacnia się z biegiem czasu. Że jeśli skóra będzie regularnie otrzymywać dużą porcję wartości odżywczych, nie ograniczanych żadnymi silikonami, będzie zdrowsza i mocniejsza, więc piękniejsza. Ale nie od razu. Mądre kobiety wiedzą, że nie ma czegoś takiego, jak natychmiastowe wygładzenie skóry. To silikon powoduje, że krem się świetnie rozprowadza i wydaje się fantastyczny, bo po jego nałożeniu skóra sprawia wrażenie gładkiej i promiennej. Tyle, że taki krem pełni tak naprawdę rolę makijażu. Oszukuje optycznie i daje zaledwie złudzenie gładkiej skóry. Mamy klientki, które po regularnym stosowaniu naszych kosmetyków mówią, że nie są w stanie wrócić do kosmetyków konwencjonalnych (…)
http://www.fridge.pl/10-powodow-by-pokochac-fridge
Dzięki uprzejmości marki Fridge by Yde mam dla Was w prezencie krem 1.0 silky mist – jak napisano o nim na stronie –  zawarty w kremie zimnotłoczony  olej ryżowy o nietłustej konsystencji dostarcza skórze cennych kwasów tłuszczowych min. oleinowego, linolowego i linolenowego. Kwasy te wzmacniają barierę naskórkową i zapobiegają ucieczce wody. W oleju zawarte są także przeciwutleniacze łagodnie zapobiegające powstawaniu zmarszczek, a także tokotrienol o właściwościach przeciwnowotworowych. Gamma – oryzanol stymuluje regeneracje skóry poprzez przyspieszenie podziałów komórkowych. Dzięki olejkowi eterycznemu z bergamoty silky mist orzeźwia słodkim cytrusowym zapachem. 
Krem rozlosuję wśród osób, które w komentarzu zostawą krótkie! uzasadnienie dlaczego warto używać kosmetyków wegańskich i ekologicznych. Na odpowiedzi czekam do środy 15 kwietnia do godz. 22.00, powodzenia!
http://www.fridge.pl/sklep/jej-twarz/1-0-silky-mist-30g

 

 

 

Mam na imię Magdalena, prowadzę Zieleninę. Z wykształcenia jestem prawniczką, z zamiłowania dietetyczką. Chciałam uczynić świat lepszym miejscem, dlatego założyłam bloga o kuchni wegetariańskiej, zgodnej z moimi wartościami. Przez 10 lat stał się on dla mnie sposobem na życie i źródłem ogromnej satysfakcji. Wydałam 3 książki kucharskie, prowadzę warsztaty kulinarne, jestem autorką sezonowych e-booków z przepisami, które nadają smaku codzienności.

Zobacz więcej >

Zapisz

Zapisz

Szkolenie + zestaw ebooków na cały rok!

Pobierz bezpłatny jadłospis na lato z przepisami i listą zakupów!

Przepisy zgodnie z porami roku:

Facebook

28 komentarzy

  1. HappyAlimak
    13 kwietnia 2015 @ 20:24

    Pierwszy raz spotkałam się z tą marką, ale to pewnie dlatego, że jak już używam kosmetyków, to tylko i wyłącznie tych co sama sobie w domowym zaciszu stworzę;) ..więc nawet nie rozglądam się za takowymi…tak, to zapewne przyczyna:)
    Wywiad brzmi zachęcająco, skoro nie ma konserwantów i innych "wspomagaczy" to może i warto by było spróbować i się samemu przekonać..?:)

    A dlaczego warto używać kosmetyków wegańskich i ekologicznych?
    Odpowiedź jak dla mnie oczywista – żadne z istot żywych nie zostało w produkcji tegoż produktu narażone na "nieprzyjemności", to po pierwsze. Kolejna sprawa – dodatki pięknie ubrane słowem "konserwanty" które nie dość, że nic dobrego organizmom żywym nie przynoszą (bo w większości to pochodne ropy naftowej przecież) to na dodatek wchłaniając i odkładając się w organizmie sieją spustoszenie, i do tego z wiekiem coraz trudniej je z ciała usunąć (na przykład aluminium).
    Oczywiście, można na ten temat napisać wiele:) ale jak dla mnie te powody są wystarczające by nie popierać kosmetyków konwencjonalnych i by zacząć używać kosmetyków wegańskich i ekologicznych zarazem:)

    Pozdrawiam cieplutko:)

    Reply

  2. Anonimowy
    13 kwietnia 2015 @ 20:47

    hmm…Zielenino… mam wrażenie, że jeśli chodzi o zadany temat napisałaś wszystko w swoim wstępie do tego wypisu. nic dodać nic ująć. Jeśli jestem wegetarianką, która nie je mięsa nie ze względów zdrowotnych, ale dlatego, ze nie chcę żywić się na krzywdzie zwierząt – to takie samo podejście mam kupując ubrania, torebki, buty, czy….. właśnie kosmetyki. Wywiad i strona producenta – wielce zachęcające. ależ miałabym szczęście, gdybym została wylosowana:) a nóż widelec się uda… pozdr. Małgosia Paradowska

    Reply

  3. elfickizakatek
    13 kwietnia 2015 @ 21:09

    Dlaczego warto? Dlatego, że wegańskie kosmetyki to dopełnienie codziennych wyborów żywieniowych. Tam, gdzie można należy niwelować wykorzystywanie zwierząt do produkcji i testowania kosmetyków. Rezygnacja ze składników odzwierzęcych to jedno, ale korzystanie z dobrej jakości składników roślinnych to drugie. Muszę mieć pewność, że składników aktywnych w kosmetyku jest więcej, niż na lekarstwo i że pozbawione są one na ile się da środków ochrony roślin i pozostałości po konwencjonalnej, przemysłowej uprawie.
    Na codzień trudno o tworzenie wszystkich kosmetyków od podstaw we własnym domowym laboratorium. Na szczęście jest kilka marek naturalnych, wegańskich kosmetyków, które można kupić w ciemno i stosować z przyjemnością 🙂

    Reply

  4. Anonimowy
    13 kwietnia 2015 @ 22:32

    Doceniam pomysł, super. Ale nie wiem, czy skład tych kosmetyków uzasadnia aż tak wysoką cenę. Fakt, są eko, ale znacznie, znacznie taniej można samodzielnie zrobić fantastyczny ekologiczny krem czy to z gotowych zestawów półproduktów np. z Biochemii Urody czy Zrób Sobie Krem czy z samodzielnie wybranych półproduktów z tych czy innych miejsc.
    A zestaw "Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol" w serum wartym 335 zł to dla mnie lekkie przegięcie. Limonetkami i resztą pachnie większość drogeryjnych kosmetyków.

    Reply

  5. Anonimowy
    13 kwietnia 2015 @ 22:33

    No chyba, że są to super hiper naturalne olejki eteryczne. Ale nadal – mało oryginalnie jak za taką cenę.

    Reply

  6. HappyAlimak
    13 kwietnia 2015 @ 23:24

    Pierwszy raz spotkałam się z tą marką, ale to pewnie dlatego, że jak już używam kosmetyków, to tylko i wyłącznie tych co sama sobie w domowym zaciszu stworzę;) ..więc nawet nie rozglądam się za takowymi…tak, to zapewne przyczyna:)
    Wywiad brzmi zachęcająco, skoro nie ma konserwantów i innych “wspomagaczy” to może i warto by było spróbować i się samemu przekonać..?:)

    A dlaczego warto używać kosmetyków wegańskich i ekologicznych?
    Odpowiedź jak dla mnie oczywista – żadne z istot żywych nie zostało w produkcji tegoż produktu narażone na “nieprzyjemności”, to po pierwsze. Kolejna sprawa – dodatki pięknie ubrane słowem “konserwanty” które nie dość, że nic dobrego organizmom żywym nie przynoszą (bo w większości to pochodne ropy naftowej przecież) to na dodatek wchłaniając i odkładając się w organizmie sieją spustoszenie, i do tego z wiekiem coraz trudniej je z ciała usunąć (na przykład aluminium).
    Oczywiście, można na ten temat napisać wiele:) ale jak dla mnie te powody są wystarczające by nie popierać kosmetyków konwencjonalnych i by zacząć używać kosmetyków wegańskich i ekologicznych zarazem:)

    Pozdrawiam cieplutko:)

    Reply

  7. Anonimowy
    13 kwietnia 2015 @ 23:47

    hmm…Zielenino… mam wrażenie, że jeśli chodzi o zadany temat napisałaś wszystko w swoim wstępie do tego wypisu. nic dodać nic ująć. Jeśli jestem wegetarianką, która nie je mięsa nie ze względów zdrowotnych, ale dlatego, ze nie chcę żywić się na krzywdzie zwierząt – to takie samo podejście mam kupując ubrania, torebki, buty, czy….. właśnie kosmetyki. Wywiad i strona producenta – wielce zachęcające. ależ miałabym szczęście, gdybym została wylosowana:) a nóż widelec się uda… pozdr. Małgosia Paradowska

    Reply

  8. elfickizakatek
    14 kwietnia 2015 @ 00:09

    Dlaczego warto? Dlatego, że wegańskie kosmetyki to dopełnienie codziennych wyborów żywieniowych. Tam, gdzie można należy niwelować wykorzystywanie zwierząt do produkcji i testowania kosmetyków. Rezygnacja ze składników odzwierzęcych to jedno, ale korzystanie z dobrej jakości składników roślinnych to drugie. Muszę mieć pewność, że składników aktywnych w kosmetyku jest więcej, niż na lekarstwo i że pozbawione są one na ile się da środków ochrony roślin i pozostałości po konwencjonalnej, przemysłowej uprawie.
    Na codzień trudno o tworzenie wszystkich kosmetyków od podstaw we własnym domowym laboratorium. Na szczęście jest kilka marek naturalnych, wegańskich kosmetyków, które można kupić w ciemno i stosować z przyjemnością 🙂

    Reply

  9. Anonimowy
    14 kwietnia 2015 @ 01:32

    Doceniam pomysł, super. Ale nie wiem, czy skład tych kosmetyków uzasadnia aż tak wysoką cenę. Fakt, są eko, ale znacznie, znacznie taniej można samodzielnie zrobić fantastyczny ekologiczny krem czy to z gotowych zestawów półproduktów np. z Biochemii Urody czy Zrób Sobie Krem czy z samodzielnie wybranych półproduktów z tych czy innych miejsc.
    A zestaw “Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol” w serum wartym 335 zł to dla mnie lekkie przegięcie. Limonetkami i resztą pachnie większość drogeryjnych kosmetyków.

    Reply

  10. Anonimowy
    14 kwietnia 2015 @ 01:33

    No chyba, że są to super hiper naturalne olejki eteryczne. Ale nadal – mało oryginalnie jak za taką cenę.

    Reply

  11. Anonimowy
    14 kwietnia 2015 @ 06:57

    Warto używać kosmetyków naturalnych i ekologicznych, bo natura nas dobrze i delikatnie traktuje. Miło byłoby traktować skórę w ten sam sposób. I żeby było nas na to stać…:) Mentalnie i finansowo. Joanna

    Reply

  12. Anonimowy
    14 kwietnia 2015 @ 08:40

    Przez skórę i tak wszystko przenika do organizmu, dlatego przemawia do mnie argument ajurwedyjski, żeby używać kosmetyków, które można zjeść. Dlatego ja używam głównie olejów. Również z tego względu, że mam bardzo alergiczną i bardzo wrażliwą skórę. Ale tęsknię za kremem, więc chętnie wypróbuję tę markę. Fakt,że nie są one testowane na zwierzętach, to dla mnie oczywisty wybór, bo jestem wegetarianką z powodów ideologicznych . Dzięki za rekomendację. Pozdrawiam Oktawia

    Reply

  13. dorota kobietapo30.pl
    14 kwietnia 2015 @ 09:16

    Nie znam tej marki, zastanawiam się tylko nad tym, czy krótki termin użytkowania nie byłby dla mnie przeszkodą…

    Reply

  14. Apetyczna babeczka
    14 kwietnia 2015 @ 09:39

    Wczoraj późnym wieczorem przeczytałam obszerny tekst Zieleniny o kosmetykach naturalnych i przyznam, że dał mi do myślenia. Dzisiaj rano tak mi się wszystko pięknie ułożyło, taka czysta refleksja o Nas Ludziach :), nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe!, szanuj zwierzęta i przyrodę, bo zostawimy Ziemię naszym dzieciom, które też będą chciały posiedzieć w lesie nad czystym górskim strumykiem…. Czy kosmetyki ekologiczne, bez chemii mają sens??…czy naprawdę trzeba o to pytać?…mamy wybór co dnia, a jako myśląca rasa na Ziemi spoczywa na nas obowiązek opiekowania się nią, a nie wyniszczania. Kończąc moje pisanie myślę, że warto….

    Reply

  15. Anonimowy
    14 kwietnia 2015 @ 09:57

    Warto używać kosmetyków naturalnych i ekologicznych, bo natura nas dobrze i delikatnie traktuje. Miło byłoby traktować skórę w ten sam sposób. I żeby było nas na to stać…:) Mentalnie i finansowo. Joanna

    Reply

  16. Anonimowy
    14 kwietnia 2015 @ 11:40

    Przez skórę i tak wszystko przenika do organizmu, dlatego przemawia do mnie argument ajurwedyjski, żeby używać kosmetyków, które można zjeść. Dlatego ja używam głównie olejów. Również z tego względu, że mam bardzo alergiczną i bardzo wrażliwą skórę. Ale tęsknię za kremem, więc chętnie wypróbuję tę markę. Fakt,że nie są one testowane na zwierzętach, to dla mnie oczywisty wybór, bo jestem wegetarianką z powodów ideologicznych . Dzięki za rekomendację. Pozdrawiam Oktawia

    Reply

  17. dorota kobietapo30.pl
    14 kwietnia 2015 @ 12:16

    Nie znam tej marki, zastanawiam się tylko nad tym, czy krótki termin użytkowania nie byłby dla mnie przeszkodą…

    Reply

  18. Apetyczna babeczka
    14 kwietnia 2015 @ 12:39

    Wczoraj późnym wieczorem przeczytałam obszerny tekst Zieleniny o kosmetykach naturalnych i przyznam, że dał mi do myślenia. Dzisiaj rano tak mi się wszystko pięknie ułożyło, taka czysta refleksja o Nas Ludziach :), nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe!, szanuj zwierzęta i przyrodę, bo zostawimy Ziemię naszym dzieciom, które też będą chciały posiedzieć w lesie nad czystym górskim strumykiem…. Czy kosmetyki ekologiczne, bez chemii mają sens??…czy naprawdę trzeba o to pytać?…mamy wybór co dnia, a jako myśląca rasa na Ziemi spoczywa na nas obowiązek opiekowania się nią, a nie wyniszczania. Kończąc moje pisanie myślę, że warto….

    Reply

  19. olgax
    14 kwietnia 2015 @ 16:22

    Nie znajdziemy w nich wydzielin zwierząt, mączki i innych pozyskiwanych od zwierzaków składników, które niestety często wykorzystywane są w kosmetykach. Posiadają one specjalne certyfikaty, dzięki czemu mamy pewność, że otrzymywanie składników nie ingeruje w środowisko, a każdy z nich jest specjalnie wyselekcjonowany. Te najwyższej jakości, pozbawione są wszelakich sztucznych konserwantów, w tym alkoholu. Otrzymujemy jedynie to, co dała natura – karmmy więc naszą skórę tym, co pochodzi od niej, a jeśli produkt będzie dobrze dobrany – cera się nam z pewnością odwdzięczy! Samo zdrowie! 🙂

    Reply

  20. olgax
    14 kwietnia 2015 @ 19:22

    Nie znajdziemy w nich wydzielin zwierząt, mączki i innych pozyskiwanych od zwierzaków składników, które niestety często wykorzystywane są w kosmetykach. Posiadają one specjalne certyfikaty, dzięki czemu mamy pewność, że otrzymywanie składników nie ingeruje w środowisko, a każdy z nich jest specjalnie wyselekcjonowany. Te najwyższej jakości, pozbawione są wszelakich sztucznych konserwantów, w tym alkoholu. Otrzymujemy jedynie to, co dała natura – karmmy więc naszą skórę tym, co pochodzi od niej, a jeśli produkt będzie dobrze dobrany – cera się nam z pewnością odwdzięczy! Samo zdrowie! 🙂

    Reply

  21. Anonimowy
    15 kwietnia 2015 @ 10:47

    Dlaczego warto używać kosmetyków ekologicznych? Żeby mieć czyste sumienie. I świadomość, że swoimi wyborami nie szkodzimy nikomu.
    Dominika (d.dickahrdt@wp.pl)

    Reply

  22. kornik
    15 kwietnia 2015 @ 10:49

    Zgodnie z hasłem "jesteś tym, co jesz", warto stosować się też do innej mądrości – "jesteś tym, czym się smarujesz". Dlatego, właśnie ekologiczne kosmetyki wraz z odpowiednią, zbilansowaną i zdrową dietą to miks, który da nam pełnię szczęścia i dbrego samopoczucia!

    Reply

  23. Anonimowy
    15 kwietnia 2015 @ 13:47

    Dlaczego warto używać kosmetyków ekologicznych? Żeby mieć czyste sumienie. I świadomość, że swoimi wyborami nie szkodzimy nikomu.
    Dominika (d.dickahrdt@wp.pl)

    Reply

  24. kornik
    15 kwietnia 2015 @ 13:49

    Zgodnie z hasłem “jesteś tym, co jesz”, warto stosować się też do innej mądrości – “jesteś tym, czym się smarujesz”. Dlatego, właśnie ekologiczne kosmetyki wraz z odpowiednią, zbilansowaną i zdrową dietą to miks, który da nam pełnię szczęścia i dbrego samopoczucia!

    Reply

  25. Roksana
    15 kwietnia 2015 @ 16:30

    Wiedza jest konsekwencją wolności wyboru. Jeśli wiemy, skąd dane komponenty kosmetyku pochodzą, jak wygląda proces przetwarzania, potrafimy czytać skład i wiemy "co jest czym" to owa wiedza przybliża nas do wyboru, do nieczynienia krzywdy naturze czy zwierzętom.

    Reply

  26. Anonimowy
    15 kwietnia 2015 @ 19:58

    Odkąd nauczyłam się czytać składy kosmetyków staram sie wybierać kosmetyki naturalne. Zarażam się ekologią, naturalnością i odkrywam w sobie wielkie pokłady miłości do natury i przyrody. To co najprostsze i naturalne po prostu najbardziej mi służy. Zależy mi na tym by kosmetyków nie testowano na zwierzętach oraz aby skład wybieranych przeze mnie kosmettköw był w 100% roślinny.

    Reply

  27. Roksana
    15 kwietnia 2015 @ 19:30

    Wiedza jest konsekwencją wolności wyboru. Jeśli wiemy, skąd dane komponenty kosmetyku pochodzą, jak wygląda proces przetwarzania, potrafimy czytać skład i wiemy “co jest czym” to owa wiedza przybliża nas do wyboru, do nieczynienia krzywdy naturze czy zwierzętom.

    Reply

  28. Anonimowy
    15 kwietnia 2015 @ 22:58

    Odkąd nauczyłam się czytać składy kosmetyków staram sie wybierać kosmetyki naturalne. Zarażam się ekologią, naturalnością i odkrywam w sobie wielkie pokłady miłości do natury i przyrody. To co najprostsze i naturalne po prostu najbardziej mi służy. Zależy mi na tym by kosmetyków nie testowano na zwierzętach oraz aby skład wybieranych przeze mnie kosmettköw był w 100% roślinny.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Na tej stronie wykorzystujemy cookie. Aby kontynuować użytkowanie strony (treść poprawnie się wyświetli po akceptacji), zaakceptuj politykę prywatności. polityka prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close