Przyznaję, że nie jestem weganką tylko z powodu słabości własnego charakteru. Staram się za to ograniczać produkty pochodzenia zwierzęcego do naprawdę absolutnego minimum. Wydatnie pomagają mi w tym comiesięczne publikacje dla magazynu Vege – dzięki nim, a także fundacji Wiemy co jemy ćwiczę wegańskie wypieki. Oczywiście robię to także dla siebie i moich miłych czytelników 😉 którym takie przepisy przydają się nie tylko ze względu na przekonania, ale także ze względu na rozmaite diety czy alergie.<
Te muffinki to absolutny hit, rzadko kiedy udają mi się tak dobre babeczki jako takie, nie mówiąc już o wersji wegańskiej. Są pyszne, bogate w smaku, wilgotne, a przy tym zdrowe. Idealne na początek dnia albo na podwieczorek – można je także bez wyrzutów sumienia podać dzieciom 🙂 Wymagają tylko kilku niewymyślnych składników, więc mam nadzieję, że się skusicie na ich przygotowanie!
Na 12 sztuk:
- 1 1/2 szklanki razowej mąki orkiszowej
- 1 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 szklanka suszonych, niesiarkowanych daktyli
- 1 duże jabłko
- 2 łyżki siemienia lnianego
Daktyle zalewamy 2 szklankami wody. Gotujemy do miękkości bez przykrycia, około kwadransa. Siemię lniane zalewamy 1/2 szklanki wody, gotujemy kwadrans bez przykrycia.
Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni, przygotowujemy formę lub foremki na babeczki. Do daktyli (razem z wodą) dodajemy pokrojone jabłko (kwestię obrania pozostawiam Waszemu wyborowi :)), miksujemy wszystko żyrafą na gładki mus. Mąkę mieszamy z sodą, wlewamy mus z owoców i ugotowane siemię (gluta ;-), wszystko mieszamy łyżką aż się połączy i nie będzie grudek suchej mąki.
Nakładamy do 3.4 wysokości wgłębień formy. Pieczemy 20 minut, do suchego patyczka. Wyjmujemy po lekkim przestudzeniu. I już, gotowe! Polecam 🙂
Anonimowy
3 lutego 2015 @ 10:46
Wiam serdecznie,przepis cudowny i cudownie prosty w wykonaniu.Mam tylko pytanie co ugotowanego siemienia.Proszę o pomoc,w miarę oczywiście możliwości.Pozdrawiam Anna
Zielenina
3 lutego 2015 @ 13:25
Chętnie odpowiem na pytanie, ale muszę je najpierw poznać 😉
Anonimowy
3 lutego 2015 @ 11:39
Dzięki za ten przepis, lubię takie proste i z "niewymyślnych" składników 🙂
A propos mąki – czy próbowałaś z inną? Mam na stanie jasną orkiszową i gryczaną. Jeśli masz pomysł w jakich proporcjach mogłabym ich (lub którejś z nich) użyć zamiast razowej orkiszowej, będę wdzięczna 🙂 Reszta składników jest więc dziś poznamy smak tych babeczek 🙂
Pozdrawiam, Monika
Zielenina
3 lutego 2015 @ 13:25
spróbuj pół na pół 🙂 Cieszę się, że przepis się podoba!
Anonimowy
3 lutego 2015 @ 18:02
dzięki, spróbuję 🙂
Anonimowy
8 lutego 2015 @ 20:55
Nie doczytałam, ze siemię ma być w ziarenkach i dałam tą ilość, którą podałaś, ale zmielonego lnu. Babeczki wyszły gumiaste i niezbyt dobre – czy to mogło byś właśnie spowodowane inną ilością i inną konsystencją siemienia lnianego? Oj szkoda 🙁 A, no i robiłam z tą mąką gryczaną, może to też miało jakiś wpływ na ten końcowy "efekt"…
Qchniazdrowia.pl/blog
3 lutego 2015 @ 11:44
Fajny prosty przepis. Zrobię na pewno!
Zielenina
3 lutego 2015 @ 13:26
cieszę się! 🙂
Anonimowy
3 lutego 2015 @ 12:48
Czy siemię lniane ma być zmielone?
Zielenina
3 lutego 2015 @ 13:24
nie w całości i potem wszystko razem z ziarenkami wlewamy do ciasta.
przyzielonymstole
3 lutego 2015 @ 15:41
Bardzo fajny przepis. Czy robiłaś może wersję bezglutenowa tych babeczek? Spróbuję może wymieszać mąkę jaglana z gryczana. Pozdrawiam
Zielenina
3 lutego 2015 @ 16:14
w ogóle robiłam, ale nie na siemieniu, sama jestem ciekawa czy wyjdą 🙂 Daj znać jak faktycznie wypróbujesz!
Edyta Skorupska
4 lutego 2015 @ 15:31
Zrobiłam z maki kukurydzianej, jaglanej i gryczanej. Wyszły mi pyszne kluseczki:) spróbuję zrobić jeszcze raz z innej mieszsnki mak. Pozdrawiam
Anonimowy
3 lutego 2015 @ 15:46
Wiam serdecznie,przepis cudowny i cudownie prosty w wykonaniu.Mam tylko pytanie co ugotowanego siemienia.Proszę o pomoc,w miarę oczywiście możliwości.Pozdrawiam Anna
Zielenina
3 lutego 2015 @ 18:25
Chętnie odpowiem na pytanie, ale muszę je najpierw poznać 😉
Magdalena Kuchaja
3 lutego 2015 @ 15:57
muffinki idealne, dietetyczne i pyszne 🙂
Zielenina
3 lutego 2015 @ 16:15
dokładnie! 🙂
Anonimowy
3 lutego 2015 @ 16:39
Dzięki za ten przepis, lubię takie proste i z “niewymyślnych” składników 🙂
A propos mąki – czy próbowałaś z inną? Mam na stanie jasną orkiszową i gryczaną. Jeśli masz pomysł w jakich proporcjach mogłabym ich (lub którejś z nich) użyć zamiast razowej orkiszowej, będę wdzięczna 🙂 Reszta składników jest więc dziś poznamy smak tych babeczek 🙂
Pozdrawiam, Monika
Zielenina
3 lutego 2015 @ 18:25
spróbuj pół na pół 🙂 Cieszę się, że przepis się podoba!
Anonimowy
3 lutego 2015 @ 23:02
dzięki, spróbuję 🙂
Anonimowy
9 lutego 2015 @ 01:55
Nie doczytałam, ze siemię ma być w ziarenkach i dałam tą ilość, którą podałaś, ale zmielonego lnu. Babeczki wyszły gumiaste i niezbyt dobre – czy to mogło byś właśnie spowodowane inną ilością i inną konsystencją siemienia lnianego? Oj szkoda 🙁 A, no i robiłam z tą mąką gryczaną, może to też miało jakiś wpływ na ten końcowy “efekt”…
Qchniazdrowia.pl/blog
3 lutego 2015 @ 16:44
Fajny prosty przepis. Zrobię na pewno!
Zielenina
3 lutego 2015 @ 18:26
cieszę się! 🙂
Anonimowy
3 lutego 2015 @ 17:48
Czy siemię lniane ma być zmielone?
Zielenina
3 lutego 2015 @ 18:24
nie w całości i potem wszystko razem z ziarenkami wlewamy do ciasta.
Małgosia
3 lutego 2015 @ 18:54
A taki zwykły glut z siemienia nie zadziała? Tzn. zmielone siemię, zalane wrzątkiem i rozbełtane?
Zielenina
3 lutego 2015 @ 19:47
zadziała! 🙂
przyzielonymstole
3 lutego 2015 @ 20:41
Bardzo fajny przepis. Czy robiłaś może wersję bezglutenowa tych babeczek? Spróbuję może wymieszać mąkę jaglana z gryczana. Pozdrawiam
Zielenina
3 lutego 2015 @ 21:14
w ogóle robiłam, ale nie na siemieniu, sama jestem ciekawa czy wyjdą 🙂 Daj znać jak faktycznie wypróbujesz!
Edyta Skorupska
4 lutego 2015 @ 20:31
Zrobiłam z maki kukurydzianej, jaglanej i gryczanej. Wyszły mi pyszne kluseczki:) spróbuję zrobić jeszcze raz z innej mieszsnki mak. Pozdrawiam
Magdalena Kuchaja
3 lutego 2015 @ 20:57
muffinki idealne, dietetyczne i pyszne 🙂
Zielenina
3 lutego 2015 @ 21:15
dokładnie! 🙂
Małgosia
3 lutego 2015 @ 23:54
A taki zwykły glut z siemienia nie zadziała? Tzn. zmielone siemię, zalane wrzątkiem i rozbełtane?
Zielenina
4 lutego 2015 @ 00:47
zadziała! 🙂
Joanna
4 lutego 2015 @ 09:54
Ja mam orkiszową pełnoziarnistą-też powinno byc ok, prawda? A gdzi ekupujesz razową orkiszową?
Zielenina
4 lutego 2015 @ 13:03
to to samo 🙂
Joanna
4 lutego 2015 @ 14:54
Ja mam orkiszową pełnoziarnistą-też powinno byc ok, prawda? A gdzi ekupujesz razową orkiszową?
Zielenina
4 lutego 2015 @ 18:03
to to samo 🙂
Anonimowy
4 lutego 2015 @ 21:18
A mi nie wyszły – po godzinie(!) pieczenia wewnatrz wciaż jest maź 🙁 kosz na śmieci będzie miał kolację :/
Zielenina
4 lutego 2015 @ 22:33
a robione dokładnie według przepisu? Moje były suche w środku, lekko wilgotne tylko. Przykro mi, że nie wyszły 🙁
Anonimowy
5 lutego 2015 @ 02:18
A mi nie wyszły – po godzinie(!) pieczenia wewnatrz wciaż jest maź 🙁 kosz na śmieci będzie miał kolację :/
Zielenina
5 lutego 2015 @ 03:33
a robione dokładnie według przepisu? Moje były suche w środku, lekko wilgotne tylko. Przykro mi, że nie wyszły 🙁
Anonimowy
5 lutego 2015 @ 08:20
Dokładnie dokładnie. Samego ciasta wyszło dużo, na 12 babeczek większych niż na zdjęciu. Początkowo ładnie urosły, po ok. 20 minutach na wierzchu była fajna skórka ale po nakłuciu – maź w środku 🙁 Potrzymałam w piekarniku dłużej z nadzieją że po prostu wyszło więcej ciasta więc muszą się dłużej piec ale niestety – po godzinie wierzch już zaczął się zbytnio przypiekać (choć dopiekałam przykryte papierem) ale w środku nadal paćka 🙁
Zielenina
5 lutego 2015 @ 08:51
ja tak miałam jak mi zaczęły siadać grzałki w piekarniku – teraz piekę wszystko na wyższej temperaturze i z termoobiegiem i jest ok. Kurcze, przykro mi, że nie wyszło 🙁
Ewa Kazimierczuk
7 marca 2015 @ 19:18
U mnie dokładnie tak samo się stało dziś… szkoda mi tych zmarnowanych daktyli, no trudno.. 🙁
Anonimowy
5 lutego 2015 @ 13:20
Dokładnie dokładnie. Samego ciasta wyszło dużo, na 12 babeczek większych niż na zdjęciu. Początkowo ładnie urosły, po ok. 20 minutach na wierzchu była fajna skórka ale po nakłuciu – maź w środku 🙁 Potrzymałam w piekarniku dłużej z nadzieją że po prostu wyszło więcej ciasta więc muszą się dłużej piec ale niestety – po godzinie wierzch już zaczął się zbytnio przypiekać (choć dopiekałam przykryte papierem) ale w środku nadal paćka 🙁
Zielenina
5 lutego 2015 @ 13:51
ja tak miałam jak mi zaczęły siadać grzałki w piekarniku – teraz piekę wszystko na wyższej temperaturze i z termoobiegiem i jest ok. Kurcze, przykro mi, że nie wyszło 🙁
Ewa Kazimierczuk
8 marca 2015 @ 00:18
U mnie dokładnie tak samo się stało dziś… szkoda mi tych zmarnowanych daktyli, no trudno.. 🙁
Anonimowy
9 lutego 2015 @ 21:51
witam muffinki super ale nie chciały dz papierowych foremek? co może być przyczyną?
Anonimowy
9 lutego 2015 @ 21:52
odchodzić od papierowych foremek 🙂
Anonimowy
10 lutego 2015 @ 02:51
witam muffinki super ale nie chciały dz papierowych foremek? co może być przyczyną?
Anonimowy
10 lutego 2015 @ 02:52
odchodzić od papierowych foremek 🙂
Anonimowy
18 lutego 2015 @ 16:52
Już 2x zrobiłam te muffiny, za pierwszym razem z mąki gryczanej – wyszły ok, ale ktoś już wspomniał ze takie gumowe wychodzą, miałam podobne wrażenie no i pierwszy raz użyłam mąki gryczanej, smak jest specyficzny. Przy drugim podejściu użyłam mąki kukurydzianej na poł z owsianą i przez PRZYPADEK NIE DODAŁAM siemienia – efekt – wyszły pyszniutkie, bez wrazenia gumy.
Ogólnie chce podziękować za tak rewelacyjne przepisy na blogach wegańskich, gdyby nie wy dziewczyny to może trzeba byłoby odmawiać sobie wszystkiego przy nietolerancjach, a teraz mam ogromną satysfakcje ze najważniejsze składniki da się ominąć i mieć tak pyszne rezultaty. Nowa fanka bloga. 🙂
Anonimowy
18 lutego 2015 @ 21:52
Już 2x zrobiłam te muffiny, za pierwszym razem z mąki gryczanej – wyszły ok, ale ktoś już wspomniał ze takie gumowe wychodzą, miałam podobne wrażenie no i pierwszy raz użyłam mąki gryczanej, smak jest specyficzny. Przy drugim podejściu użyłam mąki kukurydzianej na poł z owsianą i przez PRZYPADEK NIE DODAŁAM siemienia – efekt – wyszły pyszniutkie, bez wrazenia gumy.
Ogólnie chce podziękować za tak rewelacyjne przepisy na blogach wegańskich, gdyby nie wy dziewczyny to może trzeba byłoby odmawiać sobie wszystkiego przy nietolerancjach, a teraz mam ogromną satysfakcje ze najważniejsze składniki da się ominąć i mieć tak pyszne rezultaty. Nowa fanka bloga. 🙂
Marzena
22 września 2017 @ 15:32
skusiłam się na hasło “przepyszne…”:-) niestety nie wyszły. Składniki niby dokładnie z recepturą, a smak daleki od pysznego. Wyszły glutowate, w smaku mączno-słodkie. I kompletnie jasne w przeciwieństwie do zdjęcia, mimo, że użyłam żytniej mąki orkiszowej i trzymałam je w piekarniku co najmniej 10 minut dłużej. Przykro mi!
Marzena
22 września 2017 @ 14:32
skusiłam się na hasło “przepyszne…”:-) niestety nie wyszły. Składniki niby dokładnie z recepturą, a smak daleki od pysznego. Wyszły glutowate, w smaku mączno-słodkie. I kompletnie jasne w przeciwieństwie do zdjęcia, mimo, że użyłam żytniej mąki orkiszowej i trzymałam je w piekarniku co najmniej 10 minut dłużej. Przykro mi!