Jedyna różnica jaką wprowadziłam to zamiana śmietany na mleko kokosowe, ale myślę, że to nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie 🙂 A do tego reszta mleka przydała się do francuskich tostów.
Będą potrzebne:
ok. 700 g małych ziemniaków, nie większych niż mała limonka, przepołowionych (mogą być obrane lub nie)
2 łyżeczki dobrej, morskiej soli
1 łyżka masła
2 łyżki oliwy, extra vergine
1 średnia żółta cebula, posiekana
1 łyżeczka całych nasion kuminu
1 łyżeczka przyprawy curry w proszku
1/4 łyżeczki kurkumy
1/2 łyżeczki pieprzu cayenne
szklanka posiekanych pomidorów z puszki (dałam całą puszkę)
3/4 szklanki wody
trochę śmietany lub mleka kokosowego
ok. 200 g tempehu pokrojonego na spore kawałki
garść kolendry (u mnie pietruszka,) grubo posiekanej
Ziemniaki gotujemy na parze, posypane 1 łyżeczką soli. Zajmie to ok. 20-30 minut w zależności od wielkości kawałków.
W międzyczasie rozpuszczamy na dużej patelni masło razem z oliwą, dodajemy cebulę i smażymy na małym ogniu uważając, aby się nie zrumieniła dopóki nie zmięknie czyli ok. 5 minut. Wrzucamy całe nasiona kuminu, kurkumę, curry i pieprz, mieszamy, czekamy pół minuty i dodajemy wodę, pomidory oraz drugą łyżeczkę soli. Zdejmujemy z kuchenki i miksujemy na gładko – albo i nie, jak wolimy 🙂 – ja zmiksowałam. Do sosu wrzucamy tempeh i gotujemy na małym ogniu ok. 5 minut. Dodajemy ugotowane ziemniaki.
Przed podaniem posypujemy obficie kolendrą lub pietruszką.
Niebo w gębie! 🙂
thiessa
16 sierpnia 2010 @ 21:29
O na takie curry bym sie zalapala.
Od czasu kiedy pokazalas ten tempeh kilka razy przymierzalam sie do zakupu startera, ale ilekroc wchodzilam na strone to jakiegos pecha mialam, bo nie byly dostepne.
Tez marzy mi sie jakies curry, najlepiej z rodowodem indonezyjskim.
thiessa
17 sierpnia 2010 @ 00:29
O na takie curry bym sie zalapala.
Od czasu kiedy pokazalas ten tempeh kilka razy przymierzalam sie do zakupu startera, ale ilekroc wchodzilam na strone to jakiegos pecha mialam, bo nie byly dostepne.
Tez marzy mi sie jakies curry, najlepiej z rodowodem indonezyjskim.
mania179
17 sierpnia 2010 @ 07:39
Hm, nigdy nie próbowałam curry, chociaż uwielbiam ostre potrawy 😉 Trzeba się w końcu za nie zabrać!
Agata
17 sierpnia 2010 @ 07:57
Czego to ludzie nie wymyślą!:)
Zielenina
17 sierpnia 2010 @ 08:32
Thiessa, teraz się już nie musisz mordować z łuskaniem soi, możesz sobie kupić gotowy 🙂
Mania, ja się jakoś zawsze bałam robić curry, wydawało mi się, że to jakaś wielce skomplikowana potrawa, bóg jeden raczy wiedzieć czemu 🙂 To robi się bardzo szybko, a ten sos jest przepyszny!
Kinga
17 sierpnia 2010 @ 11:11
Tempeh to moje odkrycie sprzed kilku miesięcy. Byłam zaskoczona jego fantastycznym smakiem, a jeszcze bardziej tym, że jako jedyny produkt pochodzenia roślinnego ma PEŁEN ZESTAW AMINOKWASÓW EGZOGENNYCH!!!!! i nie trzeba uzupełniać posiłku , aby był dobrze zbilansowany i zaopatrzony w białko o pełnej wartości biologicznej, co w przypadku diety wege jest ważne. Niestety faktycznie trudno go kupić nad czym ubolewam, bo raczej sama się nie pokuszę na produkcję.
mania179
17 sierpnia 2010 @ 10:39
Hm, nigdy nie próbowałam curry, chociaż uwielbiam ostre potrawy 😉 Trzeba się w końcu za nie zabrać!
Agata
17 sierpnia 2010 @ 10:57
Czego to ludzie nie wymyślą!:)
Zielenina
17 sierpnia 2010 @ 11:32
Thiessa, teraz się już nie musisz mordować z łuskaniem soi, możesz sobie kupić gotowy 🙂
Mania, ja się jakoś zawsze bałam robić curry, wydawało mi się, że to jakaś wielce skomplikowana potrawa, bóg jeden raczy wiedzieć czemu 🙂 To robi się bardzo szybko, a ten sos jest przepyszny!
dorota20w
17 sierpnia 2010 @ 13:57
wygląda smakowicie !
thiessa
17 sierpnia 2010 @ 14:45
Kinga kupic gotowy nie problem, ja mam w sklepie niedaleko domu, problem w tym, ze nie taki jaki bym chciala, tzn. nie ma zwyklego bialego. Cieszy mnie, ze mozna juz go kupic gotowego. Mnie jednak pociaga produkcja pewnych rzeczy od podstaw i wlasnie dlatego nadal chcialabym go zrobic sama. Do luskania ziaren zatrudnie meza, niech nie siedzi bezczynnie przed ekranem.
Kinga
17 sierpnia 2010 @ 14:11
Tempeh to moje odkrycie sprzed kilku miesięcy. Byłam zaskoczona jego fantastycznym smakiem, a jeszcze bardziej tym, że jako jedyny produkt pochodzenia roślinnego ma PEŁEN ZESTAW AMINOKWASÓW EGZOGENNYCH!!!!! i nie trzeba uzupełniać posiłku , aby był dobrze zbilansowany i zaopatrzony w białko o pełnej wartości biologicznej, co w przypadku diety wege jest ważne. Niestety faktycznie trudno go kupić nad czym ubolewam, bo raczej sama się nie pokuszę na produkcję.
KUCHARNIA, Anna-Maria
17 sierpnia 2010 @ 15:40
Bardzo mnie zaciekawiło! Bardzo!
Pozdrawiam:)
Paula
17 sierpnia 2010 @ 15:52
wygląda bardzo apetycznie!
dorota20w
17 sierpnia 2010 @ 16:57
wygląda smakowicie !
Piotrek Jaworski
17 sierpnia 2010 @ 18:27
ja tylko słowo w sprawie sosu – bazy do curry
masło (ghee ale i zwykłe – oczywiście wtedy nici w wersji vegan 😉
bardzo dużo cebuli (5 dużych)
sporo czosnku (główka)
mleko kokosowe
– cebulę z czosnkiem udusić na maśle
– zmiksować
– dodać puszkę mleka kokosowego
i teraz uwaga! co by do tego nie wrzucić wyjdzie curry 🙂
thiessa
17 sierpnia 2010 @ 17:45
Kinga kupic gotowy nie problem, ja mam w sklepie niedaleko domu, problem w tym, ze nie taki jaki bym chciala, tzn. nie ma zwyklego bialego. Cieszy mnie, ze mozna juz go kupic gotowego. Mnie jednak pociaga produkcja pewnych rzeczy od podstaw i wlasnie dlatego nadal chcialabym go zrobic sama. Do luskania ziaren zatrudnie meza, niech nie siedzi bezczynnie przed ekranem.
KUCHARNIA, Anna-Maria
17 sierpnia 2010 @ 18:40
Bardzo mnie zaciekawiło! Bardzo!
Pozdrawiam:)
Paula
17 sierpnia 2010 @ 18:52
wygląda bardzo apetycznie!
Piotrek Jaworski
17 sierpnia 2010 @ 21:27
ja tylko słowo w sprawie sosu – bazy do curry
masło (ghee ale i zwykłe – oczywiście wtedy nici w wersji vegan 😉
bardzo dużo cebuli (5 dużych)
sporo czosnku (główka)
mleko kokosowe
– cebulę z czosnkiem udusić na maśle
– zmiksować
– dodać puszkę mleka kokosowego
i teraz uwaga! co by do tego nie wrzucić wyjdzie curry 🙂
Zielenina
19 sierpnia 2010 @ 08:16
Piotrek, nie zapominajmy o odpowiednich przyprawach, bez nich curry t nie curry, niezależnie od ilości cebuli 😉
Dziękuję za wszystkie komentarze, mam nadzieję, że spróbujecie tempehu!
Zielenina
19 sierpnia 2010 @ 11:16
Piotrek, nie zapominajmy o odpowiednich przyprawach, bez nich curry t nie curry, niezależnie od ilości cebuli 😉
Dziękuję za wszystkie komentarze, mam nadzieję, że spróbujecie tempehu!
Kuchareczka
19 sierpnia 2010 @ 17:32
o, tez bym miala ochotę na takie curry… To jest jedna z wielu przypraw, którą mogę z kuchni mieć zawsze i dodawac do wszystkeigo 🙂
Kuchareczka
19 sierpnia 2010 @ 20:32
o, tez bym miala ochotę na takie curry… To jest jedna z wielu przypraw, którą mogę z kuchni mieć zawsze i dodawac do wszystkeigo 🙂