W ciepłym sezonie lubię jeździć w sobotę na targ po zaopatrzenie na nadchodzący tydzień. Nie ma u nas niestety zbyt dużego wyboru, np.: od dobrych dwóch sezonów nie ma w ogóle (!) szparagów, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma 🙂 To moje dzisiejsze zdobycze, teraz zostaje zaplanować jak je zużyć. Nie należę do osób, które planują z dużym wyprzedzeniem co ugotują, góra na następny dzień, a Wy?
Hankaskakanka
16 maja 2010 @ 10:20
Ja też wróciłam wczoraj z targu i przyniosłam, m.in. wielką torbę szpinaku. Więc dziś będzie zupa szpinakowo-soczewicowa i makaron ze szpinakiem. Niestety, ze względu na to, że pracuję, czasem muszę przynajmniej mniej-więcej zaplanować, co będziemy jedli w najbliższych dniach. Nie mam czasu na chodzenie na zakupy częściej niż 1-2 razy w tygodniu 🙁
PS. bardzo podoba mi się zdjęcie kalafiora i kapusty 🙂
quinoamatorka
16 maja 2010 @ 14:09
A my właśnie zjedliśmy pyszną botwinkę z patelni – z masalą i czarną gorczycą 🙂
Poza tym strasznie się wkurzam, bo pod nosem mam "bazar", na którym jest chyba z 30 budek warzywnych, a w każdej ceny jak z kosmosu 🙁 Staram się przynajmniej raz w tygodniu jeździć na prawdziwy targ, gdzie warzywa i sery kupuję bezpośrednio od rolników.
Ciekawe, co z tego wymyślisz 🙂
Hankaskakanka
16 maja 2010 @ 13:20
Ja też wróciłam wczoraj z targu i przyniosłam, m.in. wielką torbę szpinaku. Więc dziś będzie zupa szpinakowo-soczewicowa i makaron ze szpinakiem. Niestety, ze względu na to, że pracuję, czasem muszę przynajmniej mniej-więcej zaplanować, co będziemy jedli w najbliższych dniach. Nie mam czasu na chodzenie na zakupy częściej niż 1-2 razy w tygodniu 🙁
PS. bardzo podoba mi się zdjęcie kalafiora i kapusty 🙂
Zielenina
16 maja 2010 @ 17:09
O Hankoskakanko to ja poproszę o przepis na tę zupę, bardzo fajne połączenie szpinak + soczewica, a akurat też mam szpinak od Teściów 🙂 Dziękuję za komplement 🙂 Ja jeżdżę raz w tygodniu, w sobotę właśnie, a potem kombinuję jak zużyć te zapasy 😀
Quino, kombinuję, kombinuję wkleję wyniki tych wiekopomnych przemyśleń 😉
quinoamatorka
16 maja 2010 @ 17:09
A my właśnie zjedliśmy pyszną botwinkę z patelni – z masalą i czarną gorczycą 🙂
Poza tym strasznie się wkurzam, bo pod nosem mam “bazar”, na którym jest chyba z 30 budek warzywnych, a w każdej ceny jak z kosmosu 🙁 Staram się przynajmniej raz w tygodniu jeździć na prawdziwy targ, gdzie warzywa i sery kupuję bezpośrednio od rolników.
Ciekawe, co z tego wymyślisz 🙂
LidKa
16 maja 2010 @ 19:28
Zazdroszczę, marzę o prawdziwym targu gdzie własnie mogłabym kupić produkty prosto od rolnika. Czasem organizuje się takie "dziwo" w Sztokholmie no i wtedy można się przewrócić z wrażenia po usłyszeniu cen. Pozostaje mi pseudo-targ gdzie wszystkie warzywa są z tej samej hurtowni. Za tą botwinkę i kapustę mogłabym popełnić jakieś przestępstwo. 🙂
Anoushka
16 maja 2010 @ 20:19
oddam pęczek, a nawet dwa szparagów za botwinkę!
No właśnie jak się nie ma co się lubi… ehhh 😉
Zielenina
16 maja 2010 @ 20:09
O Hankoskakanko to ja poproszę o przepis na tę zupę, bardzo fajne połączenie szpinak + soczewica, a akurat też mam szpinak od Teściów 🙂 Dziękuję za komplement 🙂 Ja jeżdżę raz w tygodniu, w sobotę właśnie, a potem kombinuję jak zużyć te zapasy 😀
Quino, kombinuję, kombinuję wkleję wyniki tych wiekopomnych przemyśleń 😉
LidKa
16 maja 2010 @ 22:28
Zazdroszczę, marzę o prawdziwym targu gdzie własnie mogłabym kupić produkty prosto od rolnika. Czasem organizuje się takie “dziwo” w Sztokholmie no i wtedy można się przewrócić z wrażenia po usłyszeniu cen. Pozostaje mi pseudo-targ gdzie wszystkie warzywa są z tej samej hurtowni. Za tą botwinkę i kapustę mogłabym popełnić jakieś przestępstwo. 🙂
Anoushka
16 maja 2010 @ 23:19
oddam pęczek, a nawet dwa szparagów za botwinkę!
No właśnie jak się nie ma co się lubi… ehhh 😉
Monika
17 maja 2010 @ 07:25
Ładne zdobycze, ja opuściłam sobotni targ z podobnym zestawem, dodatkowo miałam pęczek młodej marchewki, którą zamierzałam udusić abo nawet skarmelizować, ale nie doczekała, zeżarliśmy na surowo 😉
Za to botwinka została ugotowana, w sobotę zjedliśmy z drobną fasolą, wczoraj z ziemniakami, pyyyycha!
Ja nie planuję gotowania, ale zakupy robię raz w tygodniu, zwykle w sobotę, a potem sukcesywnie je zużywam. Dziś będzie młoda kapusta 🙂
Monika
17 maja 2010 @ 10:25
Ładne zdobycze, ja opuściłam sobotni targ z podobnym zestawem, dodatkowo miałam pęczek młodej marchewki, którą zamierzałam udusić abo nawet skarmelizować, ale nie doczekała, zeżarliśmy na surowo 😉
Za to botwinka została ugotowana, w sobotę zjedliśmy z drobną fasolą, wczoraj z ziemniakami, pyyyycha!
Ja nie planuję gotowania, ale zakupy robię raz w tygodniu, zwykle w sobotę, a potem sukcesywnie je zużywam. Dziś będzie młoda kapusta 🙂
Anonimowy
3 czerwca 2010 @ 00:22
Cześć, ja też robię warzywne zakupy raz, góra dwa razy w tygodniu. Wiosną kupuję to, co wiosną powinno się jeść – młodą kapustę, kalarepę, szpinak, sałatę, szparagi, zawsze też ogórki sałatkowe i do zakiszenia na małosolne, rzodkiewki, pomidory. Zioła wszelkie mam we własnym ogrodzie, więc ich nie kupuję – koperek, natka pietruszki, szałwia, rozmaryn, tymianek, bazylia itp… Owoce też na ogół mam własne, począwszy od jagody kamczackiej już w maju, potem truskawki, poziomki, porzeczki białe, czerwone i czarne, czereśnie, maliny, rabarbar itd. (potem zaczyna się już lato!) Po dokonaniu tych wspaniałych zakupów kombinuję, co można z tycz pyszności zrobić… Zwykle nie brakuje mi inwencji, a w razie czego wspomagam się przepisami ze wspaniałych blogów kulinarnych, między innymi z Twojego… Pozdrawiam i dziękuję za przepisy! Dorota.
Anonimowy
3 czerwca 2010 @ 03:22
Cześć, ja też robię warzywne zakupy raz, góra dwa razy w tygodniu. Wiosną kupuję to, co wiosną powinno się jeść – młodą kapustę, kalarepę, szpinak, sałatę, szparagi, zawsze też ogórki sałatkowe i do zakiszenia na małosolne, rzodkiewki, pomidory. Zioła wszelkie mam we własnym ogrodzie, więc ich nie kupuję – koperek, natka pietruszki, szałwia, rozmaryn, tymianek, bazylia itp… Owoce też na ogół mam własne, począwszy od jagody kamczackiej już w maju, potem truskawki, poziomki, porzeczki białe, czerwone i czarne, czereśnie, maliny, rabarbar itd. (potem zaczyna się już lato!) Po dokonaniu tych wspaniałych zakupów kombinuję, co można z tycz pyszności zrobić… Zwykle nie brakuje mi inwencji, a w razie czego wspomagam się przepisami ze wspaniałych blogów kulinarnych, między innymi z Twojego… Pozdrawiam i dziękuję za przepisy! Dorota.