Wege nie wege coś do chleba mieć trzeba 🙂 Częściej robię różne pasty, bo są mniej czasochłonne, ale raz na jakiś czas piekę pasztet. Ten jest wilgotny, słodkawy od marchewki, bardzo dobrze smakuje z sosem tatarskim albo kiszonym ogórkiem.
Składniki:
300 g białej fasoli namoczonej na noc (u mnie średni Jaś)
2 średnie marchewki
1 wielka pietruszka 🙂
trochę pieczarek, miałam 6 wielkich
1 duża cebula
1 jajko
kilka łyżek bułki tartej/kaszy manny, itp.
przyprawy: sól, pieprz, słodka i ostra papryka, gałka muszkatołowa
pęczek natki pietruszki
Fasolę moczymy na noc, przelewamy świeżą wodą i gotujemy z liściem laurowym i zielem angielskim, nie solimy. Odcedzamy i mielimy na masę. Cebulę, marchewkę, pietruszkę i pieczarki dość grubo trzemy (wrzuciłam wszystko do robota) i przesmażamy na sporej ilości oleju żeby pasztet nie był suchy.
Wszystkie składniki łączymy, przesmażone jarzyny dodajemy razem z tłuszczem. Dodajemy jajko, bułkę lub kaszę i posiekaną natkę. Przekładamy do wysmarowanej tłuszczem i obsypanej bułką tartą keksówki pieczemy w 180 stopniach ok. godziny lub do suchego patyczka.
Smacznego!
LidKa
19 maja 2010 @ 13:29
Chociaż nie jestem wegetarianką, to ten pasztet bardzo do mnie przemawia, szczególnie z ogórkiem:)
Hankaskakanka
19 maja 2010 @ 15:08
Są już małosolne, a mnie brakowało do nich pasztetu 😉
Karolina
19 maja 2010 @ 16:23
Dawno nie robilam wege pasztetu, zwykle uzywam czerwonej fasoli, albo soczewicy. Nawet niedawno kupilam maszynke do mielenia, wiec pewnie za niedlugo zrobie, bo bardzo wege pasztety lubie. 🙂
LidKa
19 maja 2010 @ 16:29
Chociaż nie jestem wegetarianką, to ten pasztet bardzo do mnie przemawia, szczególnie z ogórkiem:)
Hankaskakanka
19 maja 2010 @ 18:08
Są już małosolne, a mnie brakowało do nich pasztetu 😉
Zielenina
19 maja 2010 @ 19:39
Małosolne już są, a ja nic o tym nie wiem???Jutro lecę do sklepu 😀
Hankaskakanka
19 maja 2010 @ 20:09
W sobotę kupiłam na targu. Dobre były!
Karolina
19 maja 2010 @ 19:23
Dawno nie robilam wege pasztetu, zwykle uzywam czerwonej fasoli, albo soczewicy. Nawet niedawno kupilam maszynke do mielenia, wiec pewnie za niedlugo zrobie, bo bardzo wege pasztety lubie. 🙂
LidKa
19 maja 2010 @ 22:06
Przestańcie mnie dręczyć z małosolnymi, albo przyślijcie mi jakąś pocztą gołębią. Ja muszę czekać do sierpnia na odpowiednie ogórki do kiszenia w domu:(
Zielenina
19 maja 2010 @ 22:39
Małosolne już są, a ja nic o tym nie wiem???Jutro lecę do sklepu 😀
Hankaskakanka
19 maja 2010 @ 23:09
W sobotę kupiłam na targu. Dobre były!
LidKa
20 maja 2010 @ 01:06
Przestańcie mnie dręczyć z małosolnymi, albo przyślijcie mi jakąś pocztą gołębią. Ja muszę czekać do sierpnia na odpowiednie ogórki do kiszenia w domu:(
Monika
20 maja 2010 @ 05:44
O, dawno nie robiłam takiego pasztetu, dzięki za przypomnienie!
Hanka, nie denerwuj mnie małosolnymi, co?? Na wsi jeszcze nie ma, ku mojej rozpaczy 😉
Monika
20 maja 2010 @ 08:44
O, dawno nie robiłam takiego pasztetu, dzięki za przypomnienie!
Hanka, nie denerwuj mnie małosolnymi, co?? Na wsi jeszcze nie ma, ku mojej rozpaczy 😉
Pinos
20 maja 2010 @ 16:11
Wygląda jak kromka chleba 😉 Ale bardzo kusząca kromka, fakt…
Anoushka
20 maja 2010 @ 18:43
ale Wy mnie ostatnio denerwujecie!
najpierw botwinka, teraz malosone… wredne babska 🙂
pasztet super!
Pinos
20 maja 2010 @ 19:11
Wygląda jak kromka chleba 😉 Ale bardzo kusząca kromka, fakt…
Anoushka
20 maja 2010 @ 21:43
ale Wy mnie ostatnio denerwujecie!
najpierw botwinka, teraz malosone… wredne babska 🙂
pasztet super!