Muszę przyznać, że minus 20 nie oglądałam na moim termometrze od dobrych kilku lat 🙂 W taki dzień trzeba się koniecznie rozgrzać czymś smakowitym, a nada się do tego doskonale gęsta, gorąca zupa!
Zupa składa się z kilku prostych i ogólnodostępnych składników, a efekt jest naprawdę pyszny. To dobry przykład na to, że także w zimie można jeść smacznie używając lokalnych i sezonowych składników – w tym przypadku warzyw korzeniowych, dobrze przechowujących się zimą.
Zupę zagęściłam serkiem topionym, takim retro, w złotku 😉 Jeśli chcecie zrobić wersję wegańską, myślę że nada się tofu, ostatecznie ziemniaki. Ja ich nie dodałam, aby nic nie tłumiło wyrazistego smaku selera, który kapitalnie komponuje się z prażonym słonecznikiem. Do tego odrobina oleju lnianego, który nalewamy na nieco już przestudzoną zupę, aby zachować jego wartości odżywcze i żaden mróz nie będzie nam straszny! 🙂
Bardzo polecam olej lniany, to kolejny rewelacyjny lokalny produkt, którego nie doceniamy. Jest doskonałym źródłem Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych (NNKT). Ma doskonałą proporcję kwasów omega 3 i 6, który organizm nie syntetyzuje sam, a które są niezbędne do prawidłowej pracy mózgu, produkcji hormonów i budowy każdej komórki naszego ciała. Proporcja tych kwasów w oleju lnianym to 1:1, a przeciętnie spożywamy je w proporcji 1:50 na rzecz kwasu omega 6. Taka dysproporcja i niedobór kwasu omega 3 przy nadmiernym spożyciu omega 6 jest bardzo niezdrowa i prowadzi do wielu chorób (m.in.: nowotwory, miażdżyca, depresja).
Siemię lniane, z którego produkowany jest olej, zawiera około 700 razy więcej lignanów niż pozostałe rośliny. Są one odpowiedzialne za produkcję hormonów tkankowych, które mają właściwości przeciwnowotworowe! Olej ma także właściwości obniżające cholesterol, zmniejsza ryzyko miażdżycy, chorób serca, łagodzi astmę, zapalenia stawów, a także zapobiega skokom cukru we krwi. Chroni przewód pokarmowy i przeciwdziała chorobom autoimmunologicznym.
Nawet 2 łyżki oleju dziennie spożywane regularnie wystarczą do utrzymania naszego organizmu w pożądanej równowadze. I nie bójcie się, nie przytyjecie 🙂 Możecie używać go do past kanapkowych przygotowywanych na zimno (świetnie nada się chociażby do hummusu) czy sałatek. Dziecku daję go codziennie do letniej zupy, można dodawać także do przestudzonych kasz. Do tego olej ten jest rewelacyjny dla skóry, można dodawać kilka kropki do kąpieli nawet noworodkom, aby skóra była dobrze nawilżona.
Mam nadzieję, że ta krótka charakterystyka przekona Was do oleju lnianego 🙂 Przypominam, że należy kupować olej tłoczony na zimno i nieoczyszczony. Taki olej ma krótki termin spożycia, powinien być w ciemnej butelce, bo traci swoje właściwości pod wpływem światła i należy przechowywać go w lodówce, aby nie zjełczał. Termin przydatności to około 2 miesiące od wyprodukowania. Spożywamy go na zimno.
A teraz przepis, w którym możecie wypróbować olej lniany 🙂
Na 4 porcje:
- 0.5 kg selera korzeniowego
- 100 g pietruszki
- 1 cebula
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- 0.5 l bulionu jarzynowego
- 100 g serka topionego lub tofu (użyłam goudy, pamiętamy aby był bez podpuszczki zwierzęcej)
- garść słonecznika uprażonego na suchej patelni
- kilka łyżek oleju lnianego
Seler, cebulę i pietruszkę obieramy, kroimy w kostkę. W sporym rondlu na rozgrzanym oleju szklimy cebulę, dodajemy seler i pietruszkę, przesmażamy. Zalewamy bulionem, zagotowujemy, zmniejszamy ogień. Kontynuujemy gotowanie na niezbyt dużym ogniu (pod pokrywką) aż warzywa zmiękną. Gorącą zupę miksujemy, dodajemy serek topiony połamany na kawałki, miksujemy ponownie na gładki krem.
Zupę nalewamy do naczyń, w których będziemy ją podawać, każdą porcję polewamy olejemy lnianym i posypujemy prażonym słonecznikiem. Polecam!
Zupę dołączam do akcji prowadzonej przez Jadłonomię 🙂
wilczyca-Aga
2 lutego 2012 @ 13:43
ale pyszności i zdrowotności!
margot
2 lutego 2012 @ 14:19
zupa to jest to co teraz najbardziej lubię :)))
wspaniała
Paulina
2 lutego 2012 @ 14:59
Kremy opanowały kulinarne blogi! Twój wygląda pysznie, muszę wypróbować 🙂
wilczyca-Aga
2 lutego 2012 @ 18:43
ale pyszności i zdrowotności!
margot
2 lutego 2012 @ 19:19
zupa to jest to co teraz najbardziej lubię :)))
wspaniała
miss_coco
2 lutego 2012 @ 19:26
Tez mi sie ten krem bardzo podoba ;))
Paulina
2 lutego 2012 @ 19:59
Kremy opanowały kulinarne blogi! Twój wygląda pysznie, muszę wypróbować 🙂
Karmel-itka.
2 lutego 2012 @ 20:01
widzę, że kremy dzis króluja na blogach!
och, a Twoja propozycja zdecydowanie mi przypadła do gustu.
i ja także używam oleju lnianego.
lubię bardzo jego specyficzny smak.
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
http://www.karmel-itka.blogspot.com
Nieśka
2 lutego 2012 @ 20:20
Zamawiam porcję! 🙂
miss_coco
3 lutego 2012 @ 00:26
Tez mi sie ten krem bardzo podoba ;))
Karmel-itka.
3 lutego 2012 @ 01:01
widzę, że kremy dzis króluja na blogach!
och, a Twoja propozycja zdecydowanie mi przypadła do gustu.
i ja także używam oleju lnianego.
lubię bardzo jego specyficzny smak.
http://www.slodkakarmel-itk…
http://www.karmel-itka.blog…
Nieśka
3 lutego 2012 @ 01:20
Zamawiam porcję! 🙂
onionchoco
3 lutego 2012 @ 10:58
Baaardzo fajne połączenie.
Ciężkie, zimowe, sycące.
Przy takich mrozach powinni ją obowiązkowo wydawać na przystankach :))
onionchoco
3 lutego 2012 @ 15:58
Baaardzo fajne połączenie.
Ciężkie, zimowe, sycące.
Przy takich mrozach powinni ją obowiązkowo wydawać na przystankach :))
islanzadi
5 lutego 2012 @ 08:38
sama jadłam ostatnio selerowo-pietruszkową zupę krem. mniej wypasioną, bo bez serka, ale też pyszna 🙂
Zielenina
5 lutego 2012 @ 12:49
dzięki za wszystkie miłe komentarze i odwiedziny 🙂 Pozdrawiam!
islanzadi
5 lutego 2012 @ 13:38
sama jadłam ostatnio selerowo-pietruszkową zupę krem. mniej wypasioną, bo bez serka, ale też pyszna 🙂
Zielenina
5 lutego 2012 @ 17:49
dzięki za wszystkie miłe komentarze i odwiedziny 🙂 Pozdrawiam!
Anonimowy
8 lutego 2012 @ 18:25
Szybkie pytanie 🙂 Ile mniej więcej czasu gotować warzywa?
Anonimowy
8 lutego 2012 @ 23:25
Szybkie pytanie 🙂 Ile mniej więcej czasu gotować warzywa?
Zielenina
9 lutego 2012 @ 18:31
Anonimowy szybkie, ale trudne 😉 Póki nie będą zupełnie miękkie z 25-30 minut trzeba liczyć 🙂
Zielenina
9 lutego 2012 @ 23:31
Anonimowy szybkie, ale trudne 😉 Póki nie będą zupełnie miękkie z 25-30 minut trzeba liczyć 🙂
Ania Włodarczyk (aka vespertine)
10 lutego 2012 @ 12:35
Ależ ja lubię Twoje krateczki błękitne 🙂
Ania Włodarczyk (aka vespertine)
10 lutego 2012 @ 12:36
Hm… Granatowe. Wybacz, jestem na antybiotyku i nie kontaktuję w pełni 🙂
Ania Włodarczyk (aka vespertin
10 lutego 2012 @ 17:35
Ależ ja lubię Twoje krateczki błękitne 🙂
Ania Włodarczyk (aka vespertin
10 lutego 2012 @ 17:36
Hm… Granatowe. Wybacz, jestem na antybiotyku i nie kontaktuję w pełni 🙂