Nie mam nic szczególnego do napisania w tym temacie 🙂 Pieczone buraki są pyszne i basta! Mogę je jeść solo, na kanapce, w formie carpaccio, z fetą, a szczególnie dobrze smakują z kozim serem. Bardzo dobrze sprawdzają się też w zupach. Po prostu – pieczcie i jedzcie 😉
Tym razem wystąpiły w roli pesto z dodatkiem orzechów laskowych i wędzonego twarogu (do kupienia w auchanie i sklepach typu bomi, piotr i paweł, itd.). Jeżeli nie uda się go Wam kupić, użyjcie sera o wyrazistym smaku, dobrze powinien sprawdzić się oscypek (pamiętajcie, aby pytać na jakiej podpuszczce), bryndza, itp.
Pesto świetnie pasuje do spaghetti – sympatyczny skutek uboczny to różowość makaronu 😉 a także do razowego i nie tylko pieczywa. Polecam!
Buraki pieką się, w zależności od wielkości od 45 minut do ponad godziny. Piekę je w żaroodpornym naczyniu, nieobrane, pod przykryciem w 200 stopniach. Gdy są już miękkie, tylko środek oporuje pod patyczkiem wyłączam piekarnik i zostawiam je, ciągle nakryte aż do wystudzenia. Można je przechowywać kilka dni w lodówce. Często piekę je przy okazji pieczenia innych rzeczy żeby nie marnować energii, nie wydają żadnych zapachów, więc można je piec nawet razem z chlebem 🙂
Na pesto:
0.5 kg upieczonych i obranych buraków
100 g orzechów laskowych (waga po wyłuskaniu)
100 g wędzonego twarogu
60 ml oleju rzepakowego
1-2 ząbki czosnku
sól, pieprz
Buraki kroimy w grubą kostkę, twaróg łamiemy. Wszystkie składniki wrzucamy do blendera lub robota kuchennego i miksujemy dolewając stopniową olej na gładką pastę. Voila, gotowe 🙂 To chyba najkrótszy przepis, który pojawił się do tej pory na Zieleninie 😀
wegetarinka
6 kwietnia 2011 @ 19:35
mlask ! zostało mi jeszcze trochę, może też upiekę
Aleksandra
6 kwietnia 2011 @ 19:54
druga proba bo mnie blogspot wyrzuca. Na pewno wyprobuje ten patent z pieczonym burakiem. I wlasnie mpieczac jednoczesnie chleb bo inaczzej mi malz jeczy ze za duzo pradu zuzywam. Temperatura wyzsza niz 200 im nie zaszkodzi?
margot
6 kwietnia 2011 @ 19:54
bardzo słodko wyglądające danie , oj i ja mam ochotę na skuszenie na to danie
Anonimowy
6 kwietnia 2011 @ 19:58
można użyć zwykłego twarogu albo tofu?
Zielenina
6 kwietnia 2011 @ 20:12
Wegetarinko, dzięki!
Aleksandro, nie powinna, ale możesz skrócić czas pieczenia, monitoruj je po prostu 🙂
Margot, kuś się kuś 🙂
Anonimowy, wydaje mi się, że i z twarogiem i z tofu (szczególnie z tofu) będzie to zbyt nijakie. Lepszy będzie dodatek jakiegoś bardziej wyrazistego w smaku sera.
Bea
6 kwietnia 2011 @ 22:01
Bossszzz…. Ten kolor! Genialnie to wyglada Zielenino! Kocham pieczone buraki 🙂
wegetarinka
6 kwietnia 2011 @ 22:35
mlask ! zostało mi jeszcze trochę, może też upiekę
Aleksandra
6 kwietnia 2011 @ 22:54
druga proba bo mnie blogspot wyrzuca. Na pewno wyprobuje ten patent z pieczonym burakiem. I wlasnie mpieczac jednoczesnie chleb bo inaczzej mi malz jeczy ze za duzo pradu zuzywam. Temperatura wyzsza niz 200 im nie zaszkodzi?
margot
6 kwietnia 2011 @ 22:54
bardzo słodko wyglądające danie , oj i ja mam ochotę na skuszenie na to danie
Anonimowy
6 kwietnia 2011 @ 22:58
można użyć zwykłego twarogu albo tofu?
Zielenina
6 kwietnia 2011 @ 23:12
Wegetarinko, dzięki!
Aleksandro, nie powinna, ale możesz skrócić czas pieczenia, monitoruj je po prostu 🙂
Margot, kuś się kuś 🙂
Anonimowy, wydaje mi się, że i z twarogiem i z tofu (szczególnie z tofu) będzie to zbyt nijakie. Lepszy będzie dodatek jakiegoś bardziej wyrazistego w smaku sera.
Bea
7 kwietnia 2011 @ 01:01
Bossszzz…. Ten kolor! Genialnie to wyglada Zielenino! Kocham pieczone buraki 🙂
Panna Malwinna
7 kwietnia 2011 @ 06:26
pieczone buraczki mają w sobie coś takiego że nie można obok nich przejść obojętnie;) ta barwa jest piękna
Paula
7 kwietnia 2011 @ 09:47
nie mogę się napatrzeć! cudo 🙂
ptasia
7 kwietnia 2011 @ 09:57
Różne robiłam – zawsze z różnorodnej, surowej zieleniny ;), ale takiego – nigdy 😉
Zielenina
7 kwietnia 2011 @ 10:06
Beo, dzięki! 🙂
Malwinno ja też nie mogę przejść obojętnie obok buraków hehe 🙂
Paulo, dziękuję 🙂
Ptasiu, Ty zostaw zieleninę w spokoju, buraka lepiej zjedz! 🙂
Panna Malwinna
7 kwietnia 2011 @ 09:26
pieczone buraczki mają w sobie coś takiego że nie można obok nich przejść obojętnie;) ta barwa jest piękna
Paula
7 kwietnia 2011 @ 12:47
nie mogę się napatrzeć! cudo 🙂
ptasia
7 kwietnia 2011 @ 12:57
Różne robiłam – zawsze z różnorodnej, surowej zieleniny ;), ale takiego – nigdy 😉
Zielenina
7 kwietnia 2011 @ 13:06
Beo, dzięki! 🙂
Malwinno ja też nie mogę przejść obojętnie obok buraków hehe 🙂
Paulo, dziękuję 🙂
Ptasiu, Ty zostaw zieleninę w spokoju, buraka lepiej zjedz! 🙂
Szana
7 kwietnia 2011 @ 16:13
ale fajny przepis, bomba!
Szana
7 kwietnia 2011 @ 19:13
ale fajny przepis, bomba!
Kuchareczka
9 kwietnia 2011 @ 10:17
Ale fajnie wygląda spaghetti z buraczkowym pesto!
Kuchareczka
9 kwietnia 2011 @ 13:17
Ale fajnie wygląda spaghetti z buraczkowym pesto!
Biedr_ona
9 kwietnia 2011 @ 18:07
W posiłkach ważne dla mnie jest to jak prezentuje się potrawa, a przede wszystkim kolorystyka 😉 Twoja potrawa mnie bardzo przekonała, a przede wszystkim mam na myśli Twój czerwony makaron ;-D
http://www.przysmakiewy.pl
Biedr_ona
9 kwietnia 2011 @ 21:07
W posiłkach ważne dla mnie jest to jak prezentuje się potrawa, a przede wszystkim kolorystyka 😉 Twoja potrawa mnie bardzo przekonała, a przede wszystkim mam na myśli Twój czerwony makaron ;-D
http://www.przysmakiewy.pl