Łezka mi się kręci w oku, a właściwie powinnam napisać, że ślinka mi cieknie, na samo wspomnienie naszej wyprawy do Turcji sprzed (kiedy to minęło?) ponad dwóch lat. Najedliśmy się pyszności za wszystkie czasy, niektóre dania jak tytułowy kumpir czy wspaniałą zupę z soczewicy wspominamy z rozrzewnieniem do dziś 🙂 Turcy do wegetarianizmu podchodzą bardzo sceptycznie, mniej więcej tak jak większość Polaków 😉 Tak jak u nas uważa się dość powszechnie, że wegetarianie jedzą ryby (to przeniesione katolickie skojarzenie piątkowo-rybne) tak w Turcji uważa się, że jedzenie kurczaka jest jak najbardziej w porządku z dietą wegetariańską 🙂 Na szczęście pojęcie “no meat” jest dobrze rozumiane (nie chowa się za nim żaden kurczak 😉 a bogactwo dań bezmięsnych jest oszałamiające.
W Stambule jedliśmy pyszny kumpir zaraz pod Wielkim Bazarem. Ogromny pieczony ziemniak, którego miąższ jest mieszany z masłem i serem kasar (turecka mozarella) do niego wybiera się w cenie (w przeliczeniu oszałamiające 8zł) kilka dodatków; oliwki, kapary, kukurydza, pomidory, jakaś zielenina, plasterki kiełbasek w sosie pomidorowym, itp. Je się łyżeczką. Pycha! U nas mam wieczny problem z kupieniem odpowiednich ziemniaków – trudno dostać tak duże i jednocześnie dobre do pieczenia. Ale czasem spotyka nas małe szczęście życia codziennego 😉 i natknęłam się kilka dni temu na takowe w moim wiejskim sklepie. Sprzedawane były jako “młode” – młody ziemniak ok 300-400 g, niezłe, prawda? 🙂 Ale co tam, najważniejsze, że upiekły się idealnie i były rewelacyjne w smaku!
Dla dwóch osób:
2 naprawdę wielkie ziemniaki lub 4 mniejsze
2 (lub 4) łyżeczki masła
4 (lub 8) łyżeczek tartej mozarelli
dodatki wg własnych upodobań, my zjedliśmy z kukurydzą, czarnymi oliwkami, pieczoną papryką i siekanymi kaparami.
Ziemniaki myjemy, wycieramy dokładnie do sucha i dziabiemy widelcem – nie żałujemy sobie dziabania 🙂
Pieczemy ok. 45-60 minut w 220 stopniach, ziemniaki są upieczone gdy czubek noża wchodzi w nie jak w przysłowiowe masło. Nacinamy ziemniak na pół, ale nie przekrawamy, mieszamy miąższ z masłem i serem. Nakładamy na wierzch nasze dodatki i jemy.
Laktoowo
2 czerwca 2010 @ 03:03
Oj tak! Kumpir jest pyszny. W Turcji nie bylam ale mialam okazje spróbowac go w Holandii, gdzie knajpki z bliskowschodnimi specjalami są na porządku dziennym. Pozniej kosztowalam jeszcze takiego pyrka w wersji polskiej w Swinoujsciu, w knajpie Figa… 🙂 Niebawem się koniecznie musi pojawic próba samodzielnego upieczenia 🙂
Paula
2 czerwca 2010 @ 05:49
dla mnie to wciąż nowość 🙂
Laktoowo
2 czerwca 2010 @ 06:03
Oj tak! Kumpir jest pyszny. W Turcji nie bylam ale mialam okazje spróbowac go w Holandii, gdzie knajpki z bliskowschodnimi specjalami są na porządku dziennym. Pozniej kosztowalam jeszcze takiego pyrka w wersji polskiej w Swinoujsciu, w knajpie Figa… 🙂 Niebawem się koniecznie musi pojawic próba samodzielnego upieczenia 🙂
GastroMonia
2 czerwca 2010 @ 09:08
Wygląda baaaardzo zachęcająco:)
Paula
2 czerwca 2010 @ 08:49
dla mnie to wciąż nowość 🙂
GastroMonia
2 czerwca 2010 @ 12:08
Wygląda baaaardzo zachęcająco:)
Hankaskakanka
2 czerwca 2010 @ 14:19
Jaki kolorowy kartofel 🙂
Hankaskakanka
2 czerwca 2010 @ 17:19
Jaki kolorowy kartofel 🙂
LidKa
2 czerwca 2010 @ 19:10
Bardzo lubię kumpir w takim razie:) Robię często pieczone ziemniaki z różnymi nadzieniami – duże ziemniaki do pieczenia można kupić przez cały rok. Czykasar nie jest słony?
LidKa
2 czerwca 2010 @ 22:10
Bardzo lubię kumpir w takim razie:) Robię często pieczone ziemniaki z różnymi nadzieniami – duże ziemniaki do pieczenia można kupić przez cały rok. Czykasar nie jest słony?