Gruba kromka chleba, najlepiej razowego i na zakwasie. Albo świeża, drożdżowa bułka, puszysta i pachnąca. Chałka z grubą warstwą kruszonki. Słodkawe rogaliki. Mogę tak jeszcze długo – kocham pieczywo i nie wyobrażam sobie życia bez glutenu! Serdecznie współczuję wszystkim, którzy są pozbawieni tej ogromnej przyjemności i nie mogą go jeść. Ale każde kanapki, nawet z najlepszego pieczywa mogą się znudzić! Szczególnie jeżeli zabieramy je także do pracy.
Dlatego ciągle wymyślam nowe pasty. Czasem celowo, szukam połączenia dla składnika, którego chcę użyć, a czasem jak ta – zupełnie przypadkowo. Po obiedzie zostało mi trochę wegańskiej wersji sosu bolońskiego i stwierdziłam, że można go przerobić na całkiem niezłą pastę! Przy okazji nic się nie zmarnuje! Macie jakieś swoje sposoby na takie resztki, z których nie da się zrobić kolejnego obiadu, ale ciągle są smakowite?
W przepisie podaję jak zrobić pastę od zera jako pastę, ale czujcie się zachęceni do miksowanie na pasty do kanapek każdej resztki sosu do makaronu czy ryżu jakie Wam zostaną!
Pomidorowa pasta z soczewicy
składniki na ok. 1 1/2 szklanki pasty:
- 1 szklanka zielonej soczewicy
- 1 liść laurowy
- 2 kulki ziela angielskiego
- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżka oleju
- 2 łyżki oliwy
- 1 łyżeczka soli
- 1 puszka pomidorów
- 1/2 łyżeczki octu balsamicznego
- 1/2 łyżeczki słodkiej lub wędzonej papryki
- 1/2 łyżeczki kurkumy
- 1/2 łyżeczki pieprzu
- 1 łyżeczka suszonego oregano
Na łyżce oleju szklimy cebulę. Dodajemy soczewicę i pomidory w puszce, razem z zalewą. Gnieciemy je praską do ziemniaków już w garnku. Wlewamy 1 l wody. Dodajemy ziele angielskie i liść laurowy. Gotujemy bez przykrycia aż soczewica będzie miękka, a większość płynu odparuje.
Składniki miksujemy z oliwą, czosnkiem i przyprawami na gładką pastę. Mieszamy z oregano, gotowe!