Skip to content

I ja z przyjemnością odpowiadam na zaproszenie mojej koleżanki, Zieleniny, choć po jakości prezentowanych przez innych gości zdjęć mam poważne wątpliwości, czy powinnam. Wśród warunków, jakie należało spełnić, nie było ani słowa o tym, że zdjęcia mają być co najmniej takie, jak u Lovekina. Chyba że nie doczytałam 😉

Prezentowany przepis pochodzi z fantastycznej książki Robin Robertson 1000 Vegan Recipes. Przy najbliższej okazji napiszę więcej o tej książce u siebie, na blogu Kasza Prodżekt.

Tak się składa, że przy przygotowaniu tego przepisu po raz pierwszy miałam do czynienia z pak choi. Miałam 2 młode sztuki, które cudownie smakowały na surowo – ciemniejsze partie liści były bardzo aromatyczne, a jednocześnie obecność związków siarki nie była tak wyczuwalna, jak w popularnych w Polsce gatunkach kapusty. Żałuję, że najpierw podgotowałam pak choi na parze. Podsmażenie w woku byłoby w zupełności wystarczające, a warzywo zachowałoby jędrność, którą lubię. Proporcje sosu zwiększyłam o połowę, w oryginalnym przepisie zamiast soby jest makaron udon.

Pak choi z imbirowo–sezamowym sosem i makaronem soba (dla 3 osób)

1 duża pak choi lub dwie mniejsze, pokrojone na 1,5 cm paski
2 „pęczki” makaronu soba
1 łyżka oleju z prażonego sezamu
3 łyżki uprażonych na suchej patelni i drobno zmielonych nasion sezamu
4 łyżki ciemnego sosu sojowego
2 łyżki wody
1,5 łyżki mirinu
1 łyżka oleju
pół szklanki drobno posiekanych szalotek
1 łyżka startego na tarce imbiru
1/4 łyżeczki płatków chili lub ostrej papryki w proszku
1 łyżka przyrumienionych na patelni nasion sezamu
szczypiorek do posypania

Jeśli dysponujecie starszą pak choi, najpierw podgotujcie ją 2 minuty na parze. Makaron soba ugotujcie zgodnie z przepisem na opakowaniu, po czym osączcie na sicie, przelejcie zimną wodą, przełóżcie do miski i wymieszajcie z olejem z prażonych nasion sezamu.

W małej miseczce wymieszajcie na gładki sos zmielony sezam, sos sojowy, wodę i mirin.

W woku na średnim ogniu rozgrzejcie olej, dodajcie szalotki, imbir i płatki chili, i smażcie przez minutę. Dodajcie pak choi, makaron, sos i smażcie, mieszając, przez kilka kolejnych minut, aż potrawa będzie bardzo gorąca. Podawajcie posypane uprażonym sezamem i szczypiorkiem. Bardzo smaczne.

Jest także tahina, której nie miałam. Poradziłam sobie w ten sposób, że najpierw lekko uprażyłam sezam na suchej patelni, cały czas mieszając, a później zmieliłam go w młynku do kawy.


Kasza prodżekt

Mam na imię Magdalena, prowadzę Zieleninę. Z wykształcenia jestem prawniczką, z zamiłowania dietetyczką. Chciałam uczynić świat lepszym miejscem, dlatego założyłam bloga o kuchni wegetariańskiej, zgodnej z moimi wartościami. Przez 10 lat stał się on dla mnie sposobem na życie i źródłem ogromnej satysfakcji. Wydałam 3 książki kucharskie, prowadzę warsztaty kulinarne, jestem autorką sezonowych e-booków z przepisami, które nadają smaku codzienności.

Zobacz więcej >

Zapisz

Zapisz

Szkolenie + zestaw ebooków na cały rok!

Pobierz bezpłatny jadłospis na lato z przepisami i listą zakupów!

Przepisy zgodnie z porami roku:

Facebook

28 komentarzy

  1. margot
    13 października 2010 @ 14:50

    Quinoamatorko, ja do zdjęcia to nie mam prawa się przyczepić i bardzo proszę też się nie czepiać 😀
    Bardzo lubię te twoje miseczki, a zawartości tych miseczek jeszcze bardziej lubię
    szkoda tylko ,że nigdy nie trafiłam jeszcze na pak choi

    Reply

  2. Paula
    13 października 2010 @ 15:02

    bardzo apetycznie wygląda takie danie!

    Reply

  3. margot
    13 października 2010 @ 17:50

    Quinoamatorko, ja do zdjęcia to nie mam prawa się przyczepić i bardzo proszę też się nie czepiać 😀
    Bardzo lubię te twoje miseczki, a zawartości tych miseczek jeszcze bardziej lubię
    szkoda tylko ,że nigdy nie trafiłam jeszcze na pak choi

    Reply

  4. Paula
    13 października 2010 @ 18:02

    bardzo apetycznie wygląda takie danie!

    Reply

  5. Polka
    13 października 2010 @ 19:15

    O to dzisiaj stołuję się tutaj JA 😀

    Reply

  6. aga-aa
    13 października 2010 @ 20:26

    uwielbiam i sobę i tego typu dania zatem już mi sie podoba 🙂

    Reply

  7. quinoamatorka
    13 października 2010 @ 21:56

    Alu, ja trafiłam na pak choi pierwszy raz. Warto było, choć na surowo bardziej mi smakowało. Wszelkie miseczki bardzo lubię 🙂

    Agatko i Paulo, cieszę się, że Wam się podoba.

    Polciu, to zdjęcie sprzed dwóch tygodni, ale dziś też mogę ugotować Ci coś pysznego 😉

    Reply

  8. Karmel-itka.
    13 października 2010 @ 21:59

    niezwykle zielone, wręcz wakacyjne Twe pak choi.
    musi smakowac wybornie ;]

    Reply

  9. Polka
    13 października 2010 @ 22:15

    O to dzisiaj stołuję się tutaj JA 😀

    Reply

  10. aga-aa
    13 października 2010 @ 23:26

    uwielbiam i sobę i tego typu dania zatem już mi sie podoba 🙂

    Reply

  11. quinoamatorka
    14 października 2010 @ 00:56

    Alu, ja trafiłam na pak choi pierwszy raz. Warto było, choć na surowo bardziej mi smakowało. Wszelkie miseczki bardzo lubię 🙂

    Agatko i Paulo, cieszę się, że Wam się podoba.

    Polciu, to zdjęcie sprzed dwóch tygodni, ale dziś też mogę ugotować Ci coś pysznego 😉

    Reply

  12. Karmel-itka.
    14 października 2010 @ 00:59

    niezwykle zielone, wręcz wakacyjne Twe pak choi.
    musi smakowac wybornie ;]

    Reply

  13. Hankaskakanka
    14 października 2010 @ 10:00

    Quinoamatorko, boski przepis, ale kokieteria (zdjęcia) zbyteczna 😉 Mnie się Twoje fotografie bardzo podobają.

    Reply

  14. Alex
    14 października 2010 @ 10:46

    Danie super… szkoda tylko że pak choi jest tak trudno dostępne 🙁 Ale nic to, kapusta pekińska będzie musiała mi wystarczyć 🙂

    Reply

  15. Kinga
    14 października 2010 @ 13:01

    Fantastycznie,że wzięłaś się za pak choi! Ja dotychczas robiłam ją jako dodatek do dania głównego i też dodawałam czosnek i imbir – widać lubią się te smaki. Spróbuję z makaronem! Przyłączam się do ubolewań, że pak choi tak trudno dostać, podobnie jak tempeh zresztą, mizunę, mibumę…..ale o tym więcej juz na moim blogu pisalam. Pozdr.

    Reply

  16. Kinga
    14 października 2010 @ 13:01

    Fantastycznie,że wzięłaś się za pak choi! Ja dotychczas robiłam ją jako dodatek do dania głównego i też dodawałam czosnek i imbir – widać lubią się te smaki. Spróbuję z makaronem! Przyłączam się do ubolewań, że pak choi tak trudno dostać, podobnie jak tempeh zresztą, mizunę, mibumę…..ale o tym więcej juz na moim blogu pisalam. Pozdr.

    Reply

  17. Karolina
    14 października 2010 @ 13:42

    Pak choi bardzo lubie, ale chyba wlasnie bardziej na cieplo. Pozeralam namietnie w zeszlym roku, przy okazji zaznajamiania sie z kuchnia tajska. Ten przepis wyglada fantastycznie i jak tylko zaopatrze sie w makaron, to bede robic.

    Reply

  18. Hankaskakanka
    14 października 2010 @ 13:00

    Quinoamatorko, boski przepis, ale kokieteria (zdjęcia) zbyteczna 😉 Mnie się Twoje fotografie bardzo podobają.

    Reply

  19. Pinos
    14 października 2010 @ 14:00

    Uwielbiam pak choi 🙂 Cały czas chodzą za mną pakchoiowe pierożki z "ulicy jedzenia"…
    I proszę mi tu się zdjęć nie czepiać 😛 skromna się znalazła 😛

    Reply

  20. Alex
    14 października 2010 @ 13:46

    Danie super… szkoda tylko że pak choi jest tak trudno dostępne 🙁 Ale nic to, kapusta pekińska będzie musiała mi wystarczyć 🙂

    Reply

  21. wegetarinka
    14 października 2010 @ 16:32

    mniam, ależ mi smaku narobiłaś! biorę całą michę 🙂 ja pak choi siałam u siebie, ale za późno i nici z plonów, w przyszłym roku będę mądrzejsza!

    Reply

  22. Kinga
    14 października 2010 @ 16:01

    Fantastycznie,że wzięłaś się za pak choi! Ja dotychczas robiłam ją jako dodatek do dania głównego i też dodawałam czosnek i imbir – widać lubią się te smaki. Spróbuję z makaronem! Przyłączam się do ubolewań, że pak choi tak trudno dostać, podobnie jak tempeh zresztą, mizunę, mibumę…..ale o tym więcej juz na moim blogu pisalam. Pozdr.

    Reply

  23. Kinga
    14 października 2010 @ 16:01

    Fantastycznie,że wzięłaś się za pak choi! Ja dotychczas robiłam ją jako dodatek do dania głównego i też dodawałam czosnek i imbir – widać lubią się te smaki. Spróbuję z makaronem! Przyłączam się do ubolewań, że pak choi tak trudno dostać, podobnie jak tempeh zresztą, mizunę, mibumę…..ale o tym więcej juz na moim blogu pisalam. Pozdr.

    Reply

  24. Karolina
    14 października 2010 @ 16:42

    Pak choi bardzo lubie, ale chyba wlasnie bardziej na cieplo. Pozeralam namietnie w zeszlym roku, przy okazji zaznajamiania sie z kuchnia tajska. Ten przepis wyglada fantastycznie i jak tylko zaopatrze sie w makaron, to bede robic.

    Reply

  25. Pinos
    14 października 2010 @ 17:00

    Uwielbiam pak choi 🙂 Cały czas chodzą za mną pakchoiowe pierożki z “ulicy jedzenia”…
    I proszę mi tu się zdjęć nie czepiać 😛 skromna się znalazła 😛

    Reply

  26. wegetarinka
    14 października 2010 @ 19:32

    mniam, ależ mi smaku narobiłaś! biorę całą michę 🙂 ja pak choi siałam u siebie, ale za późno i nici z plonów, w przyszłym roku będę mądrzejsza!

    Reply

  27. Polka
    17 października 2010 @ 16:10

    Polcia się zgadza! Wszystoi przygotowane przez Miszam Polcia zje z zamkniętymi oczami!

    Reply

  28. Polka
    17 października 2010 @ 19:10

    Polcia się zgadza! Wszystoi przygotowane przez Miszam Polcia zje z zamkniętymi oczami!

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Na tej stronie wykorzystujemy cookie. Aby kontynuować użytkowanie strony (treść poprawnie się wyświetli po akceptacji), zaakceptuj politykę prywatności. polityka prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close